środa, 25 listopada 2015

To nasz koniec


Wykąpana i uczesana, ubrała na siebie ulubione spodnie. Były to zwykłe rurki z wyprzedaży ale i  tak je uwielbiała.  Bez pukania wpadła Izzy (jakże by inaczej). Hausów nie nauczono pukać?? Po jej rudych włosach zostało tylko wspomnienie, teraz miała krukoczarne. Pasował jej ten kolor. Trzymała w ręku dwie sukienki. Jedna była ciemnozielona z głębokim dekoltem a druga czarna o wiele mniejszym wycięciem. Na plecach (jakże by inaczej) wielkie serce, które było dość spore.

-Która?!- powiedziała zniecierpliwiona.

-Druga- wskazała najmniejsze wyzywającą .

Isabella usiadła koło przyjaciółki. Bez słowa ściągnęła sukienkę, która miała właśnie na sobie (obcisłą czarną) i włożyła tą co poleciła jej przyjaciółka.

-Ty tak idziesz ubrana?!- spytała, gdy ubrała na siebie sukienkę

-No?- spojrzała na nią tępo

-Nie możesz być ubrana jak przyziemna-Agnes przewróciła oczami.

-Nie masz, żadnej sukienki?

-Mam tylko dwie. Jedną z zakończenia roku szkolnego a drugą w niebieską ale ona jest na mnie za mała- jak połowa jej sukienek.

Przez treningi, która Agnes ma codziennie. Nabrała mięśni i dużo podrosła. Dzięki czemu doganiała Izzy. Przyjaciółka przewróciła oczami. Podała jej sukienkę, która na sobie.

-Ubierz to!- dziewczyna spojrzała chcąc nie chcąc na ubranie, które miała w rękach.

-No nie wiem…- nie była do końca przekonana.

-Nie marudź- rzuciła jej spojrzenie „ Ze mną się nie dyskutuje, kochanie”

-Dobra!- powiedziała niechętnie.

Wzięła sukienkę i ruszyła do łazienki.  Ściągnęła swoje ulubione spodnie, koszulkę i ubrała sukienkę Izzy, która strasznie opinała jej ciało.  Nie mogła  w niej oddychać.  Jedyny plus był tej sukienki, że wydawała się wyższa.  Zrobiła wysoką kitkę i wyszła. Izzy zagwizdała z uznaniem.

-Pożyczę ci moje czarne szpilki- Agnes miała się już odezwać ale Izzy nie odpuściła- Będzie miała miejsce na sztylety. Czasem zachowujesz się jak przyziemna- gani ją.

-Bo od niedawna tak to było.

-Musisz jakoś wyglądać przy Stefanie- palnęła Izzy.

-Rodzina musi jakoś wyglądać- powiedziała bez krzty emocji.

-Wybacz- szepnęła Izzy.

                                                 * * *

Nora siedziała w swoim pokoju czekając na wiadomość od Merlina.  Stukała palcami o brodę. Mijały sekundy, minuty.. a nawet godziny

-No ile można!- warknęła.

Poszła do łazienki wzięła gorący prysznic. Dokładnie umyła włosy i wysuszyła suszarką. Wytarła ciało i owinęła się ręcznik wokół ciała. Wyszła z łazienki i dostała gęsią skórkę.

-Ładnie ci byłoby bez tego ręcznika- dziewczyna obróciła się gwałtownie.

W ostatniej chwili złapała ręcznik, który zaczął jej suwać z ciała. Podany uniósł jedną brew.

-Ile miałam czekać?- warknęła.

Kurczowo trzymała ręcznik. Chłopak oblizał spierzchnięte usta.

-Na królową zawsze trzeba czekać- wypowiedział znaną mu formułkę.

-Nie ważne- przewróciła oczami-  To królowa się zgadza? Ma wobec mnie dług.

-Tak ale pod jednym warunkiem.

-Jakim?- spytała podejrzliwe.

-Chcę ofiarą się najpierw zabawić-uśmiechnął się tajemniczą.

-Umowa stoi- właśnie podpisała kontrakt z diabłem.

                                          * * *

-Mamy wszystko?- spytała Agnes.

-Nie… Brakuje nam jeszcze kilka sztyletów. Musimy iść do zbrojowni- powiedziała niechętnie Izzy.

Dziewczynę zaskoczył ton głosu przyjaciółki.  Później zrozumiała dlaczego. Przemierzały mroczne korytarze pod światłem, wydobywającego się z kamienia Izzy. Nagle Izzy zamarła i zasłoniła ręką.

-Co się stało?!- spytała wystraszona Agnes.

-Zapomniałam użyć swoich perfum…- dziewczyna przewróciła oczami.-Zaraz wracam.

Pobiegła zabierając ze sobą magiczne światło. Agnes westchnęła i weszła do zbrojowni. Skierowała się po sztylety. Przez półmrok nie zauważyła Stefana.

-Już zostałem ci obojętny?- zaskoczona dziewczyna obróciła się przez co strącił kilka noży.

Jeden z nich podrażnił jej rękę. Stefan niezauważalnie westchnął. Złapał Agnes za nadgarstek, nie opierała gdy wyciągnął stele i narysował runę leczącą. Skupiona była na jego oczach przepełnionych smutkiem, samotnością.

-Dziękuje- powiedziała gdy rana zagoiła się.

-Proszę. Może porozmawiamy?- spytał, zbliżając się do dziewczyny.

-Stefany my nie mamy o czym- cofnęła się o krok, blat zatarasował jej dalszą ucieczkę.

Przeklęła w duchu. Nie miała gdzie uciec. Wszędzie chłopak mógł ją złapać.

-Nie mamy?- zaśmiał się bez krzty wesołości-Niedawno się dowiedziałem, że dziewczynę, która kocham jest moją siostrą.  Nie mam prawa robić rzeczy co chcą inni chłopcy gdy na ciebie patrzą. Mogę tylko patrzeć jak umawiasz się z innym, chodzicie na randki, zakochujecie a ja umieram. Umieram powoli krwawiąc.

Złapał ją za nadgarstki zmuszając do zmniejszenia odległość. Stykali się nosa. Serce zaczęło jej szybciej bić. Wpatrzeni byli w siebie jakby widzieli siebie po raz pierwszy. Czuła ciepło bijące od chłopaka. Miała ochotę jeszcze bardziej zmniejszyć i pocałować zapominając o bożym świecie.  Łzy rozmazały jej obrazy. Przytuliła się do chłopaka, chowając  głowę w jego ramieniu. Objął silnymi ramionami. Poczuła się bezpiecznie. Do jej nozdrzy dotarł znajomy zapach perfum uśmiechnęła się przez łzy. Czuła jak chłopakowi zaczęło bić szybciej serce.

-Agnes wzięłaś już… Chyba w czymś przeszkodziłam- Izzy strzeliła buraka, rodzeństwo odsunęło się od siebie.

Dziewczyna wytarła łzy. Wzięła najbliższe sztylety  i sensor. Wzięła głęboki oddech i wyszła zbrojowni zostawiając rodzeństwo same. Po chwili Stefan odezwał się z naganą w głosie do siostry.

-Wcześniej się nie dało?- burknął.

-Wybacz- szepnęła zawstydzona – Gabriel powiedział, ze musimy już wychodzić.

-Dobra!- zabrał z ściany dwa długie miecze i parę sztyletów.

-Jesteś na mnie zły?- spytała gdy ściągnęła łuk wraz z strzałami.

-Nie, szczęśliwy. Nie zadawaj głupich pytań.- warknął.

                                            * * *

Agnes w drodze do wyjścia nakładała na siebie broń.  Gdy miała wychodzić przed instytut zawołała ją Nora.

-Agnes kochanie!- zaćwierkotała Nora. 

-Co?- burknęła.

-Masz kilka wolnych noży?- zaczęła swoją grę.

-Jasne, masz- podała jej dwa noże gdzie nie miała włożyć.

-Jesteś może spragniona?- spytała wyciągając butelkę z wodą.

-Trochę, dziękuje- woda inaczej smakowała lecz Agnes nie narzekała.

Nora uśmiechnęła się chytrze. Plan A został zrealizowany . Czas na plan B. Dziewczyna oddała butelkę i wyszła z Instytutu, po drodze zabrała jakąś skórzaną kurtkę, która wisiała na wieszaku. Gabriel wraz z Simonem wyjechali  z garażu.  Rodzeństwo wyszło z instytutu. Stefan przelotnie zerknął na dziewczynę w swojej kurtce. Zakuło go serce lecz nic nie powiedziała . Wraz z siostrą usiadł na tyle z Simonen i Norą.  Agnes usiadła jako ostatnia naprzodzie. To było jej miejsce. Każdy o tym wiedział.

-Gdzie konkretnie się wybieramy?- spytała ciekawa Agnes.

-Do parku a dokładnie nad stawek.- wytłumaczył jej Gabriel.

-Nie rozumiem- powiedziała jednocześnie z Simonem.

Spojrzała na niego w lusterku lecz szybko odwróciła wzrok. Zielonooki odpalił samochód i ruszył w ciemność…



* * *

-Widzieliście może tatę albo mamę?- spytała Izzy resztę rodzeństwa.

-Nie- mruknął- Znając życie są zajęci migdalenia do siebie.  Złapali wymówkę, że idziemy do pandemium. Nienawidzę tego klubu. Zawsze tam śmierdzi.

-Bo winny więcej czasu spędzać ze swoimi dziećmi.- stwierdziła Agnes wpatrzona w ciemny las

-Zwłaszcza, że moją trójkę dzieci.- tymi słowami Stefan zakończył rozmowę wszystkich.

                                                     * * *

Wszyscy stanęli przed stawkiem.  Zaskoczona Agnes patrzyła z zaciekawieniem na Izzy, która weszła do stawka i stanęła po środku nim. Księżyc dziwnie dziewczynie zamigotał. Nagle rozległ się huk i czarno włosa zniknęła.  Z strachu opatuliła się kurtką.

-Co… się stało?

-Nie ważne. Chodźmy zaraz księżyc się przesunie- burknął Stefan.

Agnes niechętnie weszła do lodowatej. Po dziewczynie przeszedł nieprzyjemny gest gdy Stefan dotknął jej nagiej skóry na plecach, zmuszając do przyspieszania kroku.

-Weź głęboki oddech- szepnął jej do ucha.

Poczuła nerwowe szarpnięcie okolicach pępka. Żałowała, że nie posłuchała Stefana. Gdy spadała ciemność myślała, że umiera.  Nagle przed sobą zobaczyła  Alexa, która był wkurzony. Cały jej nastrój jakby za pomocą guzika został zmieniony z przestraszony na wesoły.

-No co tam?- zachichotała.

-Ty idiotko- stwierdził.

-Dziękuje. Śliczny jesteś- posłała mu całusa.

-Brałaś coś?

-Bierz mnie tygrysie- machnęła ręką i wybuchnęła śmiechem.

-Nie chcę się bawić w kazirodztwo- bańka mydlana pękła.

Dziewczyna zamrugała powieki. Zrozumiała, że leży w czyich ramionach. Spojrzała w brązowe tęczówki. Nie zdawała sobie sprawy, że Nora daje jej magiczny napój. Nie chętnie odsunęła się od chłopaka i rozejrzała się po komnacie. 

-Gdzie my jesteśmy?- spytała.

-Z jednej z komnat królowej.- wytłumaczył jej Gabriel.

-Czemu wy jesteście suszy a ja mokra?- spojrzała na sukienkę, która lepiła się do jej ciała.

-Po drodze do komnat mogli się wysuszyć. Siadaj- wskazał jej krzesło.-A teraz powiedz nam co brałaś?- ściągnęła kurtce, która zaczęła ważyć z tonę.

-Nic. Myślałam, że wy też… Widziałam Alexa… Nie rozumiem… Piłam tylko wodę…

-Bredzisz- Nora uśmiechnęła się- Za dużo wody to nie zdrowo.

-Trzeba jej runę lecząca narysować- stwierdził Simon- Ja to zrobię.

-Ja to zrobię- Stefan wyciągnął stele i narysował runę leczącą.

Simon zacisnął pięści.  Zdawał sobie, że walka z nim to nie będzie najlepsze rozwiązanie. Zwłaszcza, że jest jeszcze przyziemnym. Znaki ma dostać dopiero za tygodnie. Okaże się czy się na daje wypijając z kielicha.

-No gdzie ta królowa…?- spytała wkurzona Izzy- Chcę jeszcze iść na imprezę.

-Beze mnie?- spytał   oburzony Gabriel.

Izzy przewróciła oczami.

-Stefan powiedział, że wszyscy poszliśmy do pandemium. Zapomnieliście?- pokręcili wszyscy głowami.

Agnes zrobiło się chłodno. Wyciągnęła stele i na nodze narysowała runę rozgrzewającą. Od razu poczuła ulgę,  niestety nie na długo. Nora spojrzała z ukosa na dziewczynę. Strasznie się cieszyła, że eliksir zaczął działać.

-Wybaczcie Nocni łowcy, ze musieliście czekać ale musiałam załatwić pewne sprawy- spojrzała na Norę, która niezauważalnie kiwnęła głową.

-Królowo czekanie na ciebie było samą przyjemnością.- Stefan podszedł do niej i ukłonił się.

-To ty jesteś chłopak demon- Agnes widziała, że napiął mięśnie.

-Tak o pani. To ja jestem chłopak demon.

-Wspaniale. Wróci na miejsce- wyprostował się i wrócił na swoje miejsce.

-Co chcesz od nas ?- palnęła Agnes.

Wszyscy spojrzeli na nią zaskoczeni.

-Co to zachowanie!- zganiła ją- Podejdź tu.

Sztywnym krokiem podeszła do królowej. Dziewczyna rozumiała dlaczego wszyscy nazywają królestwo jasny dworem. Każda rzecz wokół nocnych łowców była jasna, aż raziło w oczy.

-Słucham- nie wierzyła własnych uszom.

Pyskowała do ważnej osobie w sojuszu. Ale ona nie kontrolowała swoim ciałem, to coś nim kontrolowała a dokładnie eliksir.

-Jak cie zwą?- królowa usiadła na łóżku, pełny półnagich mężczyzn.

-Agnes Vilamiri, królowo- warknęła.

-Czemu jesteś tak na mnie złowrogo nastawiona, moje dziecko?- Agnes wybuchnęła śmiechem.

Para przyjaciół patrzyła na Agnes z przerażeniem. Nigdy nie widzieli takie zachowania. Jedynie Stefan miał takie ataki.

-Jesteśmy jednością- znów zaśmiała się bez krzty wesołości.

Pokręciła głową wokół własnej osi i spojrzała złowrogo na królową. Straż stanęła w wyczekiwaniu. Przez Agnes przemówiła Mery. Nora wystraszona zatkała sobie usta.  To nie tak to miała być!! Po jej zielonych oczach zostało tylko wspomnienia miała czarne jak noc.

-Nędzni nocni łowcy. Myślą, że mogą mnie pokonać!- przewróciła oczami- Mnie? Demony wygrają a wy- splunęła w stronę królowej, kobieta o długich białych włosach zatrzymała straż, która ruszyła do ataku- Nie potrzebne robaki zginięcie w piekle wraz z wampirami, wilkołakami, czarownikami oraz nocnymi łowcami.

-Grozisz nam?- podniosła się z tronu.

-Głucha jesteś?- warknęła.

-Agnes nie!- z transu wzbudził się Stefan .

-Milcz! Bezużyteczny pasożycie.  Miałeś zginąć gdy mój ojczym przyjdzie lecz twoja ukochana Agnes cie uchroniła pocałunkiem anioła. Jakie to słodkie lecz wkrótce zdechniesz.- wyciągnęła miecz z pochwy i skierowała na klatkę- A teraz twoja dziewczyna pożegna się życiem. Powiedz papa Agnes- wbiła ostry koniec miecz w samo serce.

-Agnes!- chłopak podbiegł do ukochanej.- Błagam cię nie umieraj.

Isabella schowała się w ramieniu Gabriela.  Simon podbiegł do Agnes, która leżała w kałuży krwi.

-To nie tak miało być!- krzyknęła Nora.

-Nie rozumiem. Powiedziałaś, że chcesz zabić Agnes więc proszę. Jej siostra bliźniaczka ją zabiła. – Simon odwrócił głowę w stronę Nory, był wściekły.

-Co?- wstał i skierował się do dziewczyny, która spuściła głowę- Czemu chciałaś,  że Agnes zginęła?!- warknął- Odpowiadaj albo cie zabije.

-Nie możesz mnie zabić.- jęknęła- Jesteś nocnym łowcom, podniesienie ręki…

-Zamknij się!- ryknął.

-Simon… ja cię… kocham… proszę daj mi drugą szansę!

-Nigdy.- powrócił do przyjaciółki.- Nic się nie da zrobić?

-Ona… nie żyje…- Stefan przytulił do siebie martwe ciało dziewczyny.- Agnes nie żyje.
-Co to dla nas znaczy?- spytała Izzy.
Odpowiedziała jej królowa:
-Mery wygrywa.




HALO, HALO!

KOMENTUJ XD MOŻE TO OŻYWI AGNES? SZKODA MI STEFANA ;-; NORA TO AVADE KEDAVRE POWINNA DOSTAĆ :D Wybaczcie, że teraz dodaje ale nowy Windows 10 nie chcę mi załadować strony WIĘC NIE MIAŁAM JAK WSTAWIĆ! NOSZ KURDEN.

3 komentarze:

  1. Nic się nie stało 😘 Supi rozdział ciekawe co będzie w następnym:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie przypadkowo wpadłam na twoje bloga <3 Nie żałuje tego!
    Historia jest bardzo fajna od nikogo nie ściągałaś i to jest duży plus :)
    Od czasu pojawiały się błędy ale to nic :P
    Przepraszam, że nie komentowałam innych rozdziałów ale historia mnie wciągnęła <3
    Przeczytam jeszcze o Laurze i Elenie.
    Polecę koleżanka oczywiście D:
    Niech Stefan będzie z Agnes proszę o ni do siebie pasują <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam, zapraszam serdecznie na mój blog www.mytvdmaria.blog.pl Jest on dla fanów TVD :)

    OdpowiedzUsuń