Wykąpana i
uczesana, ubrała na siebie ulubione spodnie. Były to zwykłe rurki z wyprzedaży
ale i tak je uwielbiała. Bez pukania wpadła Izzy (jakże by inaczej).
Hausów nie nauczono pukać?? Po jej rudych włosach zostało tylko wspomnienie,
teraz miała krukoczarne. Pasował jej ten kolor. Trzymała w ręku dwie sukienki.
Jedna była ciemnozielona z głębokim dekoltem a druga czarna o wiele mniejszym
wycięciem. Na plecach (jakże by inaczej) wielkie serce, które było dość spore.
-Która?!-
powiedziała zniecierpliwiona.
-Druga-
wskazała najmniejsze wyzywającą .
Isabella usiadła
koło przyjaciółki. Bez słowa ściągnęła sukienkę, która miała właśnie na sobie
(obcisłą czarną) i włożyła tą co poleciła jej przyjaciółka.
-Ty tak
idziesz ubrana?!- spytała, gdy ubrała na siebie sukienkę
-No?-
spojrzała na nią tępo
-Nie możesz
być ubrana jak przyziemna-Agnes przewróciła oczami.
-Nie masz,
żadnej sukienki?
-Mam tylko
dwie. Jedną z zakończenia roku szkolnego a drugą w niebieską ale ona jest na
mnie za mała- jak połowa jej sukienek.
Przez
treningi, która Agnes ma codziennie. Nabrała mięśni i dużo podrosła. Dzięki
czemu doganiała Izzy. Przyjaciółka przewróciła oczami. Podała jej sukienkę,
która na sobie.
-Ubierz to!-
dziewczyna spojrzała chcąc nie chcąc na ubranie, które miała w rękach.
-No nie
wiem…- nie była do końca przekonana.
-Nie marudź-
rzuciła jej spojrzenie „ Ze mną się nie dyskutuje, kochanie”
-Dobra!-
powiedziała niechętnie.
Wzięła
sukienkę i ruszyła do łazienki.
Ściągnęła swoje ulubione spodnie, koszulkę i ubrała sukienkę Izzy, która
strasznie opinała jej ciało. Nie mogła w niej oddychać. Jedyny plus był tej sukienki, że wydawała się
wyższa. Zrobiła wysoką kitkę i wyszła.
Izzy zagwizdała z uznaniem.
-Pożyczę ci
moje czarne szpilki- Agnes miała się już odezwać ale Izzy nie odpuściła- Będzie
miała miejsce na sztylety. Czasem zachowujesz się jak przyziemna- gani ją.
-Bo od
niedawna tak to było.
-Musisz
jakoś wyglądać przy Stefanie- palnęła Izzy.
-Rodzina
musi jakoś wyglądać- powiedziała bez krzty emocji.
-Wybacz-
szepnęła Izzy.
* * *
Nora
siedziała w swoim pokoju czekając na wiadomość od Merlina. Stukała palcami o brodę. Mijały sekundy,
minuty.. a nawet godziny
-No ile
można!- warknęła.
Poszła do
łazienki wzięła gorący prysznic. Dokładnie umyła włosy i wysuszyła suszarką.
Wytarła ciało i owinęła się ręcznik wokół ciała. Wyszła z łazienki i dostała
gęsią skórkę.
-Ładnie ci
byłoby bez tego ręcznika- dziewczyna obróciła się gwałtownie.
W ostatniej
chwili złapała ręcznik, który zaczął jej suwać z ciała. Podany uniósł jedną
brew.
-Ile miałam
czekać?- warknęła.
Kurczowo
trzymała ręcznik. Chłopak oblizał spierzchnięte usta.
-Na królową
zawsze trzeba czekać- wypowiedział znaną mu formułkę.
-Nie ważne-
przewróciła oczami- To królowa się
zgadza? Ma wobec mnie dług.
-Tak ale pod
jednym warunkiem.
-Jakim?-
spytała podejrzliwe.
-Chcę ofiarą
się najpierw zabawić-uśmiechnął się tajemniczą.
-Umowa stoi-
właśnie podpisała kontrakt z diabłem.
* * *
-Mamy
wszystko?- spytała Agnes.
-Nie…
Brakuje nam jeszcze kilka sztyletów. Musimy iść do zbrojowni- powiedziała
niechętnie Izzy.
Dziewczynę
zaskoczył ton głosu przyjaciółki. Później
zrozumiała dlaczego. Przemierzały mroczne korytarze pod światłem,
wydobywającego się z kamienia Izzy. Nagle Izzy zamarła i zasłoniła ręką.
-Co się
stało?!- spytała wystraszona Agnes.
-Zapomniałam
użyć swoich perfum…- dziewczyna przewróciła oczami.-Zaraz wracam.
Pobiegła
zabierając ze sobą magiczne światło. Agnes westchnęła i weszła do zbrojowni.
Skierowała się po sztylety. Przez półmrok nie zauważyła Stefana.
-Już
zostałem ci obojętny?- zaskoczona dziewczyna obróciła się przez co strącił
kilka noży.
Jeden z nich
podrażnił jej rękę. Stefan niezauważalnie westchnął. Złapał Agnes za
nadgarstek, nie opierała gdy wyciągnął stele i narysował runę leczącą. Skupiona
była na jego oczach przepełnionych smutkiem, samotnością.
-Dziękuje-
powiedziała gdy rana zagoiła się.
-Proszę.
Może porozmawiamy?- spytał, zbliżając się do dziewczyny.
-Stefany my
nie mamy o czym- cofnęła się o krok, blat zatarasował jej dalszą ucieczkę.
Przeklęła w
duchu. Nie miała gdzie uciec. Wszędzie chłopak mógł ją złapać.
-Nie mamy?-
zaśmiał się bez krzty wesołości-Niedawno się dowiedziałem, że dziewczynę, która
kocham jest moją siostrą. Nie mam prawa
robić rzeczy co chcą inni chłopcy gdy na ciebie patrzą. Mogę tylko patrzeć jak
umawiasz się z innym, chodzicie na randki, zakochujecie a ja umieram. Umieram
powoli krwawiąc.
Złapał ją za
nadgarstki zmuszając do zmniejszenia odległość. Stykali się nosa. Serce zaczęło
jej szybciej bić. Wpatrzeni byli w siebie jakby widzieli siebie po raz
pierwszy. Czuła ciepło bijące od chłopaka. Miała ochotę jeszcze bardziej
zmniejszyć i pocałować zapominając o bożym świecie. Łzy rozmazały jej obrazy. Przytuliła się do
chłopaka, chowając głowę w jego
ramieniu. Objął silnymi ramionami. Poczuła się bezpiecznie. Do jej nozdrzy
dotarł znajomy zapach perfum uśmiechnęła się przez łzy. Czuła jak chłopakowi
zaczęło bić szybciej serce.
-Agnes
wzięłaś już… Chyba w czymś przeszkodziłam- Izzy strzeliła buraka, rodzeństwo
odsunęło się od siebie.
Dziewczyna
wytarła łzy. Wzięła najbliższe sztylety
i sensor. Wzięła głęboki oddech i wyszła zbrojowni zostawiając
rodzeństwo same. Po chwili Stefan odezwał się z naganą w głosie do siostry.
-Wcześniej
się nie dało?- burknął.
-Wybacz-
szepnęła zawstydzona – Gabriel powiedział, ze musimy już wychodzić.
-Dobra!-
zabrał z ściany dwa długie miecze i parę sztyletów.
-Jesteś na
mnie zły?- spytała gdy ściągnęła łuk wraz z strzałami.
-Nie,
szczęśliwy. Nie zadawaj głupich pytań.- warknął.
* *
*
Agnes w
drodze do wyjścia nakładała na siebie broń.
Gdy miała wychodzić przed instytut zawołała ją Nora.
-Agnes
kochanie!- zaćwierkotała Nora.
-Co?-
burknęła.
-Masz kilka
wolnych noży?- zaczęła swoją grę.
-Jasne,
masz- podała jej dwa noże gdzie nie miała włożyć.
-Jesteś może
spragniona?- spytała wyciągając butelkę z wodą.
-Trochę,
dziękuje- woda inaczej smakowała lecz Agnes nie narzekała.
Nora
uśmiechnęła się chytrze. Plan A został zrealizowany . Czas na plan B.
Dziewczyna oddała butelkę i wyszła z Instytutu, po drodze zabrała jakąś
skórzaną kurtkę, która wisiała na wieszaku. Gabriel wraz z Simonem wyjechali z garażu.
Rodzeństwo wyszło z instytutu. Stefan przelotnie zerknął na dziewczynę w
swojej kurtce. Zakuło go serce lecz nic nie powiedziała . Wraz z siostrą usiadł
na tyle z Simonen i Norą. Agnes usiadła
jako ostatnia naprzodzie. To było jej miejsce. Każdy o tym wiedział.
-Gdzie
konkretnie się wybieramy?- spytała ciekawa Agnes.
-Do parku a
dokładnie nad stawek.- wytłumaczył jej Gabriel.
-Nie
rozumiem- powiedziała jednocześnie z Simonem.
Spojrzała na
niego w lusterku lecz szybko odwróciła wzrok. Zielonooki odpalił samochód i
ruszył w ciemność…
* * *
-Widzieliście
może tatę albo mamę?- spytała Izzy resztę rodzeństwa.
-Nie-
mruknął- Znając życie są zajęci migdalenia do siebie. Złapali wymówkę, że idziemy do pandemium.
Nienawidzę tego klubu. Zawsze tam śmierdzi.
-Bo winny
więcej czasu spędzać ze swoimi dziećmi.- stwierdziła Agnes wpatrzona w ciemny
las
-Zwłaszcza,
że moją trójkę dzieci.- tymi słowami Stefan zakończył rozmowę wszystkich.
* * *
Wszyscy
stanęli przed stawkiem. Zaskoczona Agnes
patrzyła z zaciekawieniem na Izzy, która weszła do stawka i stanęła po środku
nim. Księżyc dziwnie dziewczynie zamigotał. Nagle rozległ się huk i czarno
włosa zniknęła. Z strachu opatuliła się
kurtką.
-Co… się
stało?
-Nie ważne.
Chodźmy zaraz księżyc się przesunie- burknął Stefan.
Agnes
niechętnie weszła do lodowatej. Po dziewczynie przeszedł nieprzyjemny gest gdy
Stefan dotknął jej nagiej skóry na plecach, zmuszając do przyspieszania kroku.
-Weź głęboki
oddech- szepnął jej do ucha.
Poczuła
nerwowe szarpnięcie okolicach pępka. Żałowała, że nie posłuchała Stefana. Gdy
spadała ciemność myślała, że umiera.
Nagle przed sobą zobaczyła Alexa,
która był wkurzony. Cały jej nastrój jakby za pomocą guzika został zmieniony z
przestraszony na wesoły.
-No co tam?-
zachichotała.
-Ty idiotko-
stwierdził.
-Dziękuje.
Śliczny jesteś- posłała mu całusa.
-Brałaś coś?
-Bierz mnie
tygrysie- machnęła ręką i wybuchnęła śmiechem.
-Nie chcę
się bawić w kazirodztwo- bańka mydlana pękła.
Dziewczyna
zamrugała powieki. Zrozumiała, że leży w czyich ramionach. Spojrzała w brązowe
tęczówki. Nie zdawała sobie sprawy, że Nora daje jej magiczny napój. Nie
chętnie odsunęła się od chłopaka i rozejrzała się po komnacie.
-Gdzie my
jesteśmy?- spytała.
-Z jednej z
komnat królowej.- wytłumaczył jej Gabriel.
-Czemu wy
jesteście suszy a ja mokra?- spojrzała na sukienkę, która lepiła się do jej
ciała.
-Po drodze
do komnat mogli się wysuszyć. Siadaj- wskazał jej krzesło.-A teraz powiedz nam
co brałaś?- ściągnęła kurtce, która zaczęła ważyć z tonę.
-Nic.
Myślałam, że wy też… Widziałam Alexa… Nie rozumiem… Piłam tylko wodę…
-Bredzisz-
Nora uśmiechnęła się- Za dużo wody to nie zdrowo.
-Trzeba jej
runę lecząca narysować- stwierdził Simon- Ja to zrobię.
-Ja to
zrobię- Stefan wyciągnął stele i narysował runę leczącą.
Simon
zacisnął pięści. Zdawał sobie, że walka
z nim to nie będzie najlepsze rozwiązanie. Zwłaszcza, że jest jeszcze
przyziemnym. Znaki ma dostać dopiero za tygodnie. Okaże się czy się na daje
wypijając z kielicha.
-No gdzie ta
królowa…?- spytała wkurzona Izzy- Chcę jeszcze iść na imprezę.
-Beze mnie?-
spytał oburzony Gabriel.
Izzy
przewróciła oczami.
-Stefan
powiedział, że wszyscy poszliśmy do pandemium. Zapomnieliście?- pokręcili
wszyscy głowami.
Agnes
zrobiło się chłodno. Wyciągnęła stele i na nodze narysowała runę rozgrzewającą.
Od razu poczuła ulgę, niestety nie na długo.
Nora spojrzała z ukosa na dziewczynę. Strasznie się cieszyła, że eliksir zaczął
działać.
-Wybaczcie
Nocni łowcy, ze musieliście czekać ale musiałam załatwić pewne sprawy-
spojrzała na Norę, która niezauważalnie kiwnęła głową.
-Królowo
czekanie na ciebie było samą przyjemnością.- Stefan podszedł do niej i ukłonił
się.
-To ty
jesteś chłopak demon- Agnes widziała, że napiął mięśnie.
-Tak o pani.
To ja jestem chłopak demon.
-Wspaniale.
Wróci na miejsce- wyprostował się i wrócił na swoje miejsce.
-Co chcesz
od nas ?- palnęła Agnes.
Wszyscy
spojrzeli na nią zaskoczeni.
-Co to
zachowanie!- zganiła ją- Podejdź tu.
Sztywnym
krokiem podeszła do królowej. Dziewczyna rozumiała dlaczego wszyscy nazywają
królestwo jasny dworem. Każda rzecz wokół nocnych łowców była jasna, aż raziło
w oczy.
-Słucham-
nie wierzyła własnych uszom.
Pyskowała do
ważnej osobie w sojuszu. Ale ona nie kontrolowała swoim ciałem, to coś nim
kontrolowała a dokładnie eliksir.
-Jak cie
zwą?- królowa usiadła na łóżku, pełny półnagich mężczyzn.
-Agnes
Vilamiri, królowo- warknęła.
-Czemu
jesteś tak na mnie złowrogo nastawiona, moje dziecko?- Agnes wybuchnęła
śmiechem.
Para
przyjaciół patrzyła na Agnes z przerażeniem. Nigdy nie widzieli takie
zachowania. Jedynie Stefan miał takie ataki.
-Jesteśmy
jednością- znów zaśmiała się bez krzty wesołości.
Pokręciła
głową wokół własnej osi i spojrzała złowrogo na królową. Straż stanęła w
wyczekiwaniu. Przez Agnes przemówiła Mery. Nora wystraszona zatkała sobie
usta. To nie tak to miała być!! Po jej
zielonych oczach zostało tylko wspomnienia miała czarne jak noc.
-Nędzni nocni
łowcy. Myślą, że mogą mnie pokonać!- przewróciła oczami- Mnie? Demony wygrają a
wy- splunęła w stronę królowej, kobieta o długich białych włosach zatrzymała
straż, która ruszyła do ataku- Nie potrzebne robaki zginięcie w piekle wraz z
wampirami, wilkołakami, czarownikami oraz nocnymi łowcami.
-Grozisz
nam?- podniosła się z tronu.
-Głucha
jesteś?- warknęła.
-Agnes nie!-
z transu wzbudził się Stefan .
-Milcz!
Bezużyteczny pasożycie. Miałeś zginąć
gdy mój ojczym przyjdzie lecz twoja ukochana Agnes cie uchroniła pocałunkiem
anioła. Jakie to słodkie lecz wkrótce zdechniesz.- wyciągnęła miecz z pochwy i
skierowała na klatkę- A teraz twoja dziewczyna pożegna się życiem. Powiedz papa
Agnes- wbiła ostry koniec miecz w samo serce.
-Agnes!-
chłopak podbiegł do ukochanej.- Błagam cię nie umieraj.
Isabella
schowała się w ramieniu Gabriela. Simon
podbiegł do Agnes, która leżała w kałuży krwi.
-To nie tak
miało być!- krzyknęła Nora.
-Nie
rozumiem. Powiedziałaś, że chcesz zabić Agnes więc proszę. Jej siostra
bliźniaczka ją zabiła. – Simon odwrócił głowę w stronę Nory, był wściekły.
-Co?- wstał
i skierował się do dziewczyny, która spuściła głowę- Czemu chciałaś, że Agnes zginęła?!- warknął- Odpowiadaj albo
cie zabije.
-Nie możesz
mnie zabić.- jęknęła- Jesteś nocnym łowcom, podniesienie ręki…
-Zamknij
się!- ryknął.
-Simon… ja
cię… kocham… proszę daj mi drugą szansę!
-Nigdy.-
powrócił do przyjaciółki.- Nic się nie da zrobić?
-Ona… nie żyje…- Stefan przytulił do siebie martwe ciało
dziewczyny.- Agnes nie żyje.
-Co to dla nas znaczy?- spytała Izzy.
Odpowiedziała jej królowa:
-Mery wygrywa.
HALO, HALO!
KOMENTUJ XD
MOŻE TO OŻYWI AGNES? SZKODA MI STEFANA ;-; NORA TO AVADE KEDAVRE POWINNA DOSTAĆ
:D Wybaczcie, że teraz dodaje ale nowy Windows 10 nie chcę mi załadować strony
WIĘC NIE MIAŁAM JAK WSTAWIĆ! NOSZ KURDEN.
Nic się nie stało 😘 Supi rozdział ciekawe co będzie w następnym:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie przypadkowo wpadłam na twoje bloga <3 Nie żałuje tego!
OdpowiedzUsuńHistoria jest bardzo fajna od nikogo nie ściągałaś i to jest duży plus :)
Od czasu pojawiały się błędy ale to nic :P
Przepraszam, że nie komentowałam innych rozdziałów ale historia mnie wciągnęła <3
Przeczytam jeszcze o Laurze i Elenie.
Polecę koleżanka oczywiście D:
Niech Stefan będzie z Agnes proszę o ni do siebie pasują <33
Witam, zapraszam serdecznie na mój blog www.mytvdmaria.blog.pl Jest on dla fanów TVD :)
OdpowiedzUsuń