sobota, 22 sierpnia 2015

Za pogonią prawdy cz. 3 (ostatnia)

-To tutaj- szepnął Alex.
Przed Agnes stałą niewielki domek, nie różniącym się niczym. Wyglądał jakby nie wychodził od niego w ogóle. Zadbany trawnik. Nie zarośnięty chodnik. Wzięła głęboki oddech. Nie mogła nasyć się zapachem kwiatów. Otworzyła drewnianą bramkę.  Obok kamiennego chodnika były tulipany.
Dom jak z bajki. Dużo się różnił od poprzedniego domu. Podeszła do szklanych drzwi. Usłyszała charakterystyczne trzask i weszła do salonu. Pomieszczenie było wielkie.  Dziewczyna bała się tego dotykać bo wszystko wyglądało tak delikatnie. Podeszła do kominka. Koło różnych zdjęć leżał list. Odłożyła plecak i otworzyła list.
Jesteś w swoim domu!
Może to wszystko wydawać ci się dziwne ale kiedyś do tego przywykniesz.  Nasza matka uwielbiała szklane rzeczy gdy rozejrzysz się po domu dotrzesz różne figurki.
Pierwsze zdjęcie przed stawia ciebie, kolejne mnie, mamę i tatę.
                                       Miłego zwiedzania!
Wzięła do ręki grupowe zdjęcie.  Rodzice uśmiechali się do kamery. Dzieciaki byłe zajęte oglądaniem motylka. Dziewczyna się uśmiechnęła. Odłożyła zdjęcie i poszła do kuchni, która była koło salonu. Tak jak salon był urządzony na biało.  Na parapecie dostrzegła małe ptaszka. Obrócił śmieszne łepek.
-Może jest głodny- poszukała w szafka (która na szczęście wypełniona jedzeniem), wsypała płatki owsiane do małej miseczki podała ptaszkowi.
Zaświergotał. Zaczął skubać. Dziewczyna wyszła z kuchni na podwórko. Podwórko było odrodzone niskim białym płotem. Koło domu stały inne domy, które też miały wypielęgnowane Wnętrze ( prawie wszystko było szklane). Ściągnęła buty i skarpetki. Rzuciła je gdzieś w bok.  Przechadzała się po ogrodzie wydychając piękny zapach.  Nagle poczuła na ustach dłoń. Obcą osobę walnęła łokciem w brzuch, przybysz złapał się za tułów.  Obróciła się i z całej siły walnęła go w głowę nogą. Gdy zobaczyła kto zamarła, Stefan. Był przytomny.
-Przepraszam!- z jego nosa ciekła krew, ściągnęła koszulę (pod spodem miała pod koszulkę)  i wytarła mu nos.
-Należało mi się. Szkoda, że mnie zabiłaś.- przyłożyła czoło do jego czoła.
-Czemu miałabym to zrobić?- spytała zdziwiona.
-Skrzywdziłem Cie. Najważniejszą dla mnie osobę- spuścił głowę.
-Nie zrobiłeś tego świadomie- podniosła jego podbródek.
-Nie rozumiesz tego!- poderwał się gwałtownie.
-A co tu jest do rozumienia?- wstała.
-Z raniłem cie!- wrzasnął- Powinnaś mnie nienawidzić!
-Stefan…- zaczęła  łagodnie, chłopak był roztrzęsiony.
-Nie zasługuje na ciebie!
-Zamknij się do cholery- zmierzyła odległość pomiędzy nimi.- To ja na ciebie nie zasługuje!
-Co..?- wykorzystała sytuacje i go namiętnie pocałowała.
Zarzuciła mi ręce na szyje. Całowali się jakby widzieli się ostatni raz.  Agnes czuła motylki w brzuchu. Prawie nogi miała jak z waty. Prawie zapomniała jak Stefan całuje.  Delikatnie ale stanowczo. Nikogo nie było. Tylko ona i on.  Dwójka młodych ludzi kochających pomiędzy zbliżającej się wojny Gdy oderwali się od siebie mogła wreszcie złapać oddech.
-Wybaczasz mi to wszystko?- spytał chrapliwym głosem.
-Miłość wybacza wszystko- musnęła jego usta.
-Miłość wybacza wszystko- powtórzył za nią.
                                        * * *
-Ty baranie! Teraz musimy szukać obojga- warknęła Izzy.
-Nie musimy- powiedział tajemniczo.- Chodźcie za mną.
Dziewczyny spojrzały na siebie znacząco i  ruszyły za Simonem, który miał asa w rękawie.
                                         * * *
-Czemu masz ranny na prawej dłoni?- spytali gdy weszli do kuchni.
-Mała kara- machnął zdrową ręka.
-Czekaj- złapała go delikatnie za dłoń i narysowała runę leczącą.
Chłopak poczuł ulgę. Westchnął gdy runa zaczęła zadziałać.
-Dziękuje. Teraz musimy znaleźć resztę.
-Nie musimy- powiedział tajemniczo Agnes- Rozgość się zaraz przyjdę- pobiegła na górę.
Zdziwiony Stefan podrapał się tylko bo brodzie.
                                           * * *
Tak jak dziewczyna myślała na górze znajdowały się sypialnie.  Musiała znaleźć ją świeżą koszulę dla Stefana. Weszła do pierwszego po lewej pokoju. Okazało się, że jest to sypialna rodziców. Dziewczyna od razu z niego wyszła. Nie chciała. Nie mogła nie miała na tyle siły.
Drugi pokój był jej brata. Otworzyła liścik leżący na biurku.
"Mój pokój jest twoim pokojem. Agnes."
Dziewczyna westchnęła i otworzyła dużą szafę. Wybrała koszule i spodnie. Mając nadzieje, że będą dobrym rozmiarze.
Stefana zastała leżącą bez koszuli na sofie. Miał przymknięte oczy. Wyglądał uroczo. Bez żadnych problemów.
-Znowu się na mnie patrzysz- stwierdził chłopak nie otwierając oczu.
Przewróciła oczami. Usiadło koło niego.
-To dla ciebie- rzuciła na jego nagi tors ubranie.
Ten nie chętnie usiadł.
-Gdzie jest łazienka?
-Na górze gdzieś.- uniósł jedną brew.
-A dokładnie?
-Nie wiem- pocałował ją w policzek i ruszył do góry.
W poszukiwaniu łazienki. Gdy zniknął dziewczyna usiadła jak chłopak. Analizując dzisiejsze wydarzenia…
-Szłam ponad 12 godzin. Bez jedzenia i picia, rysując sobie runę wzmacniającą. Spotkałam przyjaciółkę brata.  Zasnęłam jak zabita. Popołudniu dotarłam do swojego prawdziwego domu. - myślała- Nie wiem… co dalej!
-Ja wiem!-  Alex pojawił się przed Agnes.
-Słucham?- poprawiła poduszkę pod sobą.
-Zwiedź Alicante. Masz okazje. Zacznij…
-… od domu- skończyła za niego zdanie.
-No dobra- powiedział niezadowolony.
-Ale to zaraz- ziewnęła, zmęczenie i stres dopadł ją wreszcie.
Alex nic nie odpowiedział. Po chwili Agnes zasnęła. Przewrócił oczami i zniknął. Wykąpany Stefan zszedł na dół, zastał Agnes śpiącą. Delikatnie ją podniósł i zaniósł do sypialni. Na kanapie nie będzie jej wygodnie. Przykrył kocem miał już wychodzić gdy usłyszał jej szept.
-Zostań.
Uśmiechnął się pod nosem. Ściągnął buty i położył się obok. Automatycznie przytuliła się do jego torsu. Stefan przyglądał się dziewczynie z zaciekawieniem jakby ją widział pierwszy raz…
Tak jak zawsze popołudniu zaczyna trening ale dziś zatrzymała siostra. Rudowłosa dziewczyna w ogóle nie byli do siebie podobni.  Czasem wydawało mu się, że ojczym zdradził matkę. Niemożliwe aby rodzeństwo jak od siebie było różne! Z przypuszczeniami podzielił się ze swoim Parabatai. Ten tylko machnął ręką, że to bzdura.
-Co jest?- spytał wkurzony.
-Mamy nową pacjentkę.- uniósł jedną.
-Kogo?
-Dziewczyna. Długie brązowe włosy zakończone fioletowymi. Ubrana w spodenki i koszulkę… A co ja ci będę opowiadać choć zobaczyć!- złapała go nadgarstek .
-Kolejna nocna łowczyni nic ciekawego- ściągnął jej dłoń z jego nadgarstka.
-Ta "nocna łowczyni" ma więcej znaków niż normalny Nelfim. Tatko mówi, że to niezwykłe!- przewrócił oczami, ominął siostrę- Gdzie idziesz?!
-Zobaczyć nowy okaz.
                                                 # # #
-Słyszałem, że mamy nowy okaz- powiedział Gabriel, poprawiając sobie włosy.
-Podobno ładna-zażartowałem.
-Wybacz Stefan ale ona jest moja- zaśmiał się.
-O nie! Bierz siostrę ja ją biorę- Gabriel puścił oczko rudowłosej.
-Ha. Ha. Ha. Bardzo śmieszne! Nie jestem żadną zabawką- prychnęła i weszła do skrzydła szpitalnego.
Spojrzeli na siebie i wzruszyli ramionami. W pomieszczeniu szpitalnym zastali dyrektora, który przyglądał się nowej przybyłej.
-Kto to?- spytała Izzy.
-Nie wiem- powiedział tata.- Stefan idź proszę cie po Sophie.
-Niech idzie Gabriel.
-Ale ja proszę ciebie.
-Ale ja proszę Gabriela- Gabriel przewrócił oczami i wyszedł w poszukiwaniu Sophie.
-Idę z tobą!- pobiegła za chłopakiem.
-Jak ci mówię, że masz iść to masz iść!- warknął ojciec.
-Jak mi się nie chcę to nie idę!- syknął, ojciec odwrócił się na pięcie i wyszedł.
Stefan wziął głęboki oddech i uspokoił się wiedział jakie będą konsekwencje. Od bardzo dawno był w takich kontaktach. Nie wiedział dlaczego się popsuły. Z otwartego okno poleciał silny wiatr. Zamknął okno i usiadł obok dziewczyny. Odsunął kosmyk włosów od jej twarzy.
Ta twarz wydała mu się znajoma…
" Zmęczony po bitwie z demonem przysiadł na ławce. Nie musiał martwić, że ktoś go zobaczy.  Odnalazł stele i narysował runę leczącą  i  wzmocnienia. Natychmiast poczuł ulgę.  Zaraz będzie musiał iść do instytutu. Złożyć raport.  Nagle dostrzegł parę przyjaciół . Widział tylko ich tył. Chłopak  niósł dziewczynę na barana. Bardzo dobrze słyszał ich rozmowę:
-Mówiłem ci żebyś nie skakała.
-Jeden jest plus taki, że nie muszę cie chodzić.
-Zaraz sama będzie szła.
-Nie zrobisz tego!- wrzasnęła dziewczyna kiedy chłopak udał, że się traci równowagę.
-Jeszcze zobaczmy- mruknął.
Zrobiło mu się przykro, dwójka zwykłych ludzi nie zdaje sobie sprawy jaki ten świat jest niebezpieczny. On codzienne ryzykuje życie dla… przyziemnych.  Nikt nie wie czy z bitwy wyjdzie żywy."
                                                 * * *
-Daleko jeszcze?- spytała zmęczona Nora.
-Już niedaleko- powiedział kolejny raz Simon.
Dziewczyna jęknęła. Tak jak Nora Izzy była zmęczona. Szli parę godzin. Bez przerwy. Chłopakowi też brakowało tchu. Wiedział, że jest blisko dzięki tajemniczemu przyjacielowi.
-Daleko jeszcze?- spytała znowu.
-Tak do cholery!- warknął.
-Simon spokojnie- skarciła go Izzy.
-To przestańcie się pytać do cholery. To tu- wskazał na biały dom z wielkimi szklanymi oknami.
Dziewczyny były zaczarowane domem tak jak Agnes. Otworzył bramkę i zapukał do drzwi.
                                                       * * *
Chłopak usłyszał pukanie do drzwi. Delikatnie odsunął się od dziewczyny i wyszedł z pokoju. Za drzwiami zastał przyjaciela Agnes. Nie był zadowolony z jego wizyty.
-Witam szanownego pana!- powiedział radośnie Simon.
-Witam?- uniósł jedną brew- Wrzeszczysz na mnie a teraz radosne powitanie. Ty chory jesteś?
-Magia- powiedział i wszedł do salonu razem z dziewczynami.- Gdzie Agnes?
-Śpi. A co chcesz przelecieć?- rzucił drwiąco.
-Nie muszę. Zrobiłem to już dawno- Nora wypluła wodę, którą piła.
-Co?!
-Żartowałem.-  przewrócił oczami.
-Ja myślę- mruknął- Macie jakiś plan?
-Nie.- Izzy usiadła na fotelu i ziewnęła.- Może pójdziemy spać? Jestem zmęczona.
-Ja też w sumie- poparła ją Nora.
-To chodźcie pokaże wam sypialnie. Ogarnąłem już ten dom.
-A tak w ogóle gdzie Gabriel- spytała po chwili Izzy.
-Nie wiem. Nie szedł z nami do portalu?- wzruszyła ramionami Nora.
-Chyba jest w Instytucie, nawet się nie skapnął, że wyjechaliśmy nos ma cały czas w książkach.
-Dobra nie ważne! Przyda mi się prysznic- Izzy wstała i ruszyła na górę.
Za nią podążyła reszta…
(W TYM SAMYM CZASIE)
Pogoda w Brooklynie nie była za ciekawa. Czarne chmury zebrały się w jedność i zaczęły wypluwać krople deszczu. Zielonooki chłopak szedł przez opuszczoną ulicę. Zabite deskami domy, rozwalone lampy i śmietniki dawały mroczny klimat temu miejscu. Chłopak wszedł do baru. Parę dziwaków  siedziało z piwem w kręgu.  Cisza nastała gdy usłyszeli trzask drzwiami. Nelfim nie przejął się tym. Podszedł do barmana, który czyścił szklanki. Mężczyzna z bliznami wskazał ostatni stolik i wrócił do swojej roboty. Gabriel kiwnął i usiadł na starych krzesłach. W barze znowu zagościły rozmowy.
-Masz to o co cie prosiłem?- spytał.
Mężczyzna wyciągnął pudełko z garnituru i podał chłopakowi. Ten szybko schował je do kieszeni sprawdzając czy nikt nie patrzy.
-Zostało go nie wiele.- powiedział ochrypłym głosem.
- Kiedy nowa dostawa?
-Za dwa tygodnie. Kiedy otrzymam pieniądze?
-Jutro o 24 dostaniesz za dziś i za dwa tygodnie- poprawił kołnierzyk i wyszedł z baru.

Ciemno noc pochłonęła młodego chłopaka…
====================================================
Tygryski !
O to kolejny rozdział xD  Już wkrótce poznacie tajemnice zielonookiego. Jak myślicie co to może być? Czy tajemnica Gabriela będzie niebezpieczna? Czy jest powiązana z Agnes a może z Stefanem?
Miłego wieczoru <3







niedziela, 16 sierpnia 2015

Za pogonią prawdy cz. 2

Po długiej wędrówce, Agnes postanowiła odpocząć. Uderzyła się w czoło za brak inteligencji. Zapomniałam zabrać pożywienie. Oparła się o drzewo. Nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Teraz miała okazje przeczytać list, który leżał na dnie torby.
Droga Siostro!
Nie wiele mogę napisać w tym liście. Może on wpaść w niepowołane ręce.
 Czytając ten list wiesz już bardzo dużo. Jesteś nocną łowcą. Byłaś nią od samych narodzin. W domu, którym mieszkałaś przez tyle lat był tylko schronem dla ciebie. Twój prawdziwy dom gdzie spędziłaś dzieciństwo jest w Indrisie. Gdy wejdziesz do Alicanty wejdź do pierwszego domu po lewej.  Tam dostaniesz kolejne wskazówki.
Wybacz, że mnie już nie ma.
                                        Twój kochający brat.
Dziewczyna westchnęła. Przeczesała dłonią włosy i ruszyła w stronę zachodu. 
                                 * *  *
-No ile można?!- warknął Stefan.
-Uspokój się!- rzuciła oschle Izzy.
-Jak mam się być spokojny jak Agnes jest sama w Indrisie!- walnął w najbliższe okno.
Kawałki szkła skaleczyły dłoń Stefana. Ten tylko machnął ręką jakby odganiał muchę.
-Dawaj stele.
-Nie! Będzie cierpiał jak przyziemny.
-To możesz dasz mi bandaż?
-Nie! Będziesz cierpiał.- przewrócił oczami.
Podszedł do umywalki i odkręcił korek.  Strużka chłodniej wody zmniejszył ból. Izzy przewróciła oczami. Czasami brat dopracował ja do białej gorączki.
-Simon ty debilu!- wrzasnęła Nora.
Rodzeństwo nawet nie zwróciło uwagi na wrzask Nory. W ciągu 12 godzin nawrzeszczała na Simona ponad 20 razy. Do pomieszczenia wbiegła czerwona na twarzy Nora. A za nią Simon.
-O co chodzi tym razem?- spytała Izzy.
-Simon mówi, że Harry Potter jest przystojniejszy od Draco Malfoy.
-Bo taka jest prawda!- powiedział głośno Simon.
-Może się zamknąć?- warknął Magnus.
-Brama jest gotowa?!- poderwał się Stefan.
-Ta. Ale zbiera swoje manatki i wynocha!
                                                   *  *  *
Agnes po długiej podróży dotarła do Alicanty.  Nikogo w bramie nie zastała.   Gdy rozejrzała się po drodze głównej. Nie dostrzegła żadnego samochodu ani żywej duszy.  Zapukała do pierwszego po lewej. Otworzyła jej wysoka brunetka.
-Wchodź- otworzyła szerzej drzwi.
Dziewczyna posłusznie weszła. Zaprowadziła ją do malutkiej kuchni.  Dom wyglądał bardzo ładnie. Był zadbany.
-Kawy, herbaty?- spytała.
-Herbaty- poprosiła.
Gdy Agnes usiadła. Zrozumiała jak ją bolą nogi po całej wędrówce. Miała tylko jeden odpoczynek. Przymknęła na moment oczy.
-Wypij herbatę i się prześpij wyglądasz jak ostatnie nieszczęście- stwierdziła brunetką widząc stan dziewczyny.
-Dobrze- wypiła gorący napój podany przez brunetkę.
-Chodź pokaże ci twój pokój- kiwnęła głową i ruszyła za dziewczyną.
Gdy została sama. Padła na łóżko i zasnęła.
                                                    * *  *
-Dawno tu nie byłam- powiedziała Izzy.
-A ja w ogóle- stwierdził ze śmiechem Simon.
-Milcz.- syknął Stefan- Musimy znaleźć Agnes!
-Myślisz, że mi nie zależy? Jestem jej przyjacielem!- stanęli twarzą w twarz.
-A ja jej chłopakiem!- dziewczyna z przerażeniem oglądali jak dwojga chłopaków się kłócą.
-Tak?- rzucił oschle Simon- Co za chłopak krzywdzi własną dziewczynę?
-Nie wiem o co ci chodzi!- syknął.
-A… Dlaczego Agnes trafiła do skrzydła? Przez ciebie! Gdy byłeś opętany dusiłeś ją! Miała cała siną szyje! Runy nie działały!- Stefan cofnął się o krok nie mógł uwierzyć co słyszy.
-To prawda?!- spytał się dziewczyn .
Kiwnęły.  Nie mógł uwierzyć, że skrzywdził Agnes. Nawet nieświadomie. Nagle wszystko do niego wróciło. Przerażone spojrzenie leżącej dziewczyny, wrzaski siostry.
Stefan spojrzał na nich z przerażeniem po czym uciekał. Jak tchórz.   Izzy patrzyła jak brat uciekła. Miała ochotę wytłumaczyć, że to niego winna. Ale on takich wytłumaczeń nie przyjmie. Skrzywdził kogoś kogo kocha. Nie wybaczy sobie. To koniec.
                                                           *  *  *
Zmęczona podróżą Agnes otworzyła oczy. Było już popołudnie. Miała pogniecione ubranie. Przetarła oczy.  Wyciągnęła z plecaka świeżą bieliznę i ubrania. Przebrała się i od razu poczuła ulgę. Wrzuciła wczorajsze ubrania do torby i ruszyła do kuchni. Dom brunetki był prosty do zapamiętania. W pomieszczeniu zastałą brunetkę. Bez słowa podała jej śniadanie. Zjadła łapczywie.
-Jak masz na imię- spytała gdy wypiła herbatę.
-Mirela. - wyciągnęła z szafki gruby list- To do ciebie zostawię cie samą.- wyszła z kuchni.
Dziewczyna wzięła głęboki oddech i otworzyła kopertę. Mały klucz wyleciał na blat . Przyjrzała się mu. Wyglądał jak klucz od domu.  Rozłożyła list i zaczęła pisać.
Jesteś już w Alicante!
W domu moje przyjaciółki Mireli. Za nim przyjdziesz do swojego prawdziwego domu. Odpocznij. Czeka cie długa droga.  Klucz, który trzymasz w ręku lub spadł ci na blat to klucz od twojego domu. Twój Anioł stróż cie zaprowadzi do twojego domu. Na pewno się zastanawiasz dlaczego od razu kazałem ci poprosić go o to. Jesteś taka uparta, że bez jedzenia i spania chciałaś odkryć sekrety.  W domu  zostawiłem ci liściki w poszczególnymi wspomnienia. Taki mały prezent to 17 urodziny albo 18 zależy kiedy przeczytasz ten list. Odkąd przekroczysz próg domu będzie twoją własnością.
                                     Twój kochany ale wredny brat, Michał
Agnes jeszcze raz przeczytała list. Nie mogła uwierzyć, że Alex znał drogę do jej prawdziwe domu i nic nie powiedział.
-Alex?- szepcze.
-Pojawię się jeśli nie będzie wrzeszczała- przewróciła oczami.
-Dobra, obiecuje.- przed nią pojawił się jej osobisty Anioł Stróż.
-Więc ruszamy?- spytał podekscytowany.


-Tak- zabrała plecak i wyszła nie mówiąc o tym brunetce.
---------------------------------------------------------------------------------------
WREDNY ten Simon tak wygarnął Stefanowi. Juz go nie lubię :p  Dziękuje za tyle komentarzy bla bla 10 i będzie następny bla bla.
Miłego wieczoru ! :D
ZAPRASZAM NA DRUGI BLOG -> http://girl-with-four-wands.blogspot.com/#_=_

wtorek, 11 sierpnia 2015

Za pogonią prawdy część 1

Dziewczyna o imieniu Agnes leżała na skrzydle szpitalnym.  Straciła przytomność z powodu niedotlenia mózgu.  Nikt dokładnie nie wiedział jaka jest tego przyczyna oprócz Beli i Simona. Rudowłosa nie może sobie wybaczyć, że przez jej nieumyślną przyjaciółka trafiła do skrzydła. Tylko Simonowi, który akurat szedł do salonu, mógł odciągnąć Stefana od Agnes. Teraz jak najlepszy przyjaciel głównej bohaterki patrzy na nią to ma łzy w oczach. Jej szyja jest posiniaczona, żadna runa na nią nie działa. Rudowłosa musiała zawiadomić Cichych Braci. Lecz oni jej nie mogą pomóc…
Para kolegów była zrozpaczona. Nie wiedzieli co zrobić, dziewczyna wygląda jakby miała nigdy się nie obudzić…
                                                      *  *  *
Alkohol, taniec, alkohol i dużo seksu. Taka panowała impreza w domu wielkiego czarownika Brooklynu. Jej partner musiał na moment wrócić do instytutu. Więc do jego czasu pozwoliła sobie na gorące tańce z nieznajomymi. Na podeście, które znajdowało się po środku powiększonego salonu, siedział kot w koronie. Na jego część zostało wyprawione przyjęcie. Prezes Miau wyglądał jak kopia Garfilda tylko je sierść była  czarna jak noc.  Zabrała drinka z przechodzącego kelnera z tacą. Wypiła jednym haustem. Znowu wzięła kolejnego. I tak cały czas.
                                                 * * *
Magnus swoimi kocimi oczami sprawdzał jak goście się bawią. Grupka wampirów popijała krew. Wilkołaki tańczyli w małej grupce. Jego wzrok przykuła nelfinka, która często przychodziła na jego imprezy. -Jak ona miała?- pomyślał- No tak Nora.
Od razu można było stwierdzić, ze dziewczyna się schlała.  Przewrócił oczami.  Podszedł do dziewczyny. Przed chwilą straciła przytomność. Prychnął.
-Głupi Nelfinowie- warknął.
Przerzucił dziewczynę sobie przez ramę i ruszył do pokoju gościnne. Przez całą drogę karcił stworzyciela nocnych łowców za… wszystko!
                                        *  * *
Stefan z wielkim bólem głowy wstał z dywanu. Nie miał bladego pojęcia co robi na dywanie i w ciągu 2 poprzednich dni.  Przeczesał swoje włosy, które wyglądały jakby piorun je strzelił. Był cały zesztywniały, przetarł obolały kark. Poszedł do kuchni w poszukiwaniu steli (często ją tam zostawia, zazwyczaj koło masła). W pomieszczeniu zastał siostrę, która była lekko podenerwowana.
-Co masz taką minę?- dostrzegł stelę, narysował runę leczącą, która przyniosła szybkie ukojenie.
-Wydaje ci się- głos jej się Trząs.
-Gdzie Agnes?- zamarła.
-W… Indrisie- teraz to on zamarł.
-Co ona tam robi!?- warknął.
-Nie wiem!- powiedziała spanikowana- Narysowała bramę i wyszła powiedziała, że wróci jeszcze dzisiaj- skłamała.
-Cholera- ruszył w kierunku drzwi.
-Gdzie idziesz?- spytała.
-Do Indrisu.
-Ale można tak o wejść!- zatrzymał się spojrzał się tępo na siostrę.
-Magnus Bane siostrzyczko- po czym wyszedł.
-Cholera!- szepnęła.
Wybiegła z kuchni.
                                           *  *  *
Simon siedział przy swoje przyjaciółce, która nie chciała się budzić . Błagam aby otworzyła swoje piękne oczy.
-Agnes obudzić się! Potrzebuje cie- szepcze.
-Simon- krzyknęła rudowłosa.
-Co?- spytał zmęczony głosem, nie spał całą noc z nadzieja, że przyjaciółka się z budzi.
-Stefan się obudził i zachowuje się normalnie! Jedzie teraz do Indrisu!- powiedziała spanikowana.
-Ale… po co?
-Bo powiedziałam, że Agnes pojechała do tam bo musi pozałatwiać parę spraw.
-Cholera- mruknął.
-Trzeba go powstrzymać! Clace się dowie, że ukrywamy Agnes przed nimi wtedy będziemy mieć kłopoty.
-Mamy motor?- skierowali się w stronę wyjścia.
-Mamy ale czy działa to nie wiem.
-Zobaczmy.
                                                     *  *  *
Gdy Agnes została sama wreszcie otworzyła oczy. Nie chciała aby ktoś przy niej był. Potrzebowała samotności, które jej bardzo brakowało. Nagle do niej dotarło, że Stefan kieruje się do Indrisu. Wstała i pobiegła po list. Podświadomie czuła, że ten list będzie związanym z Indrisem.
                                                      * * *
Rzucił motor na chodnik. Nie przejmując się czy ktoś go ukradnie lub zniszczy. Zapukał do domu czarnoksiężnika. Otworzył mu ubrany oczywiście  półnagi.
-No wreszcie!- chłopak uniósł jedną brew- Ta wasza Nora, dziwne imię, nachlała się i musiałem jej udostępnić pokój.
-Ale ja nie po to tu przyjechałem.
-Trudno się mówi, nie będziemy rozmawiać dopóki jej stąd nie zabierzesz.
-Dobra-warknął- Gdzie jest?
-Schodami do góry, pierwsze drzwi na lewo-wpuścił gościa.
Wkurzony Nelfim ruszył za wskazówkami Magnusa. Gdy wszedł do pokoju dziewczyna akurat się budziła. Miała potargane włosy, brudną koszulkę i pogniecione spodnie.
-Gdzie ja jestem?- szepnęła.
-Chodź- warknął.
Skacowana dziewczyna ruszyła posłusznie za chłopakiem. Magnus na pożegnanie kiwnął głową.
                                                          * * *
-Szybciej!- powiedziała rudowłosa.
-Chcesz mieć policje na karku?- powiedział Simon, gdy zobaczył radiowóz jadący w przeciwną stronę.
-Mam nadzieje, że nie jest w drodze- spanikowana rozglądała się na boki.
-Mogłaś nie kłamać.- stwierdził.
-A co miałam powiedzieć? Słuchaj Stefan bo… Agnes jest teraz w szpitalu jest w śpiące przez ciebie. Załamka w jego strony totalna.
-Dojeżdżamy- mruknął.
Gdy wysiedli  z samochodu po schodkach schodzili Stefan i Nora. Simon walnął się w czoło. Kompletnie   zapomniał o swoje dziewczynie. Rudowłosa wyskoczyła z samochodu.
-Stefan! Nora!- spojrzał w ich stronę.
Chłopak Agnes nie miał zadowolonej miny. Postanowił zostać w samochodzie.
                                                                        * * *
-Zabierzcie ją- warknął.
-Zaraz muszę ci coś powiedzieć!- przewrócił oczami.
-Mów.
-Agnes nie wyjechała jest w instytucie!
-Co?!- rudowłosa złapała w ostatniej chwili Norę, która sunęła się z ramienia Stefana.
-Ja…
-Czemu mnie okłamałaś?!- ryknął
-Bo…- odwrócił się na pięcie i skierował się do motoru.
Do uszu Izzy dobiegł ryk silnika. Dziewczyna westchnęła. Zaprowadziła na tył siedzenia samochodu skacowaną Norę. Usiadła na przód i kazała Simonowi wcisnąć pedał gazu.
-To się źle skończy- pomyślała.
                                                              * * *
(W tym samym czasie)
Włożyła do plecaka broń, list i zapasowe ubrania. Wzięła głęboki oddech. Podeszła do wolnej ściany i narysowała runę(która znała a nie była w szarej księdze). Ściana zaczęła się otwierać pokazując portal. Dziewczyna krzyknęła; "Indris!" i weszła do portalu.
                                             *  *  *
Gdy dojechali na miejsce Stefana nie było. Simon zaniósł dziewczynę do jej pokoju. Bella poszła do skrzydła szpitalnego ale tam nie zastała Agnes. Bella krzyknęła przerażona. Gdy chłopak usłyszał krzyk przybiegł natychmiast.
-Nie ma jej- jęknęła.
-Ale jak to możliwe?!
-Chyba usłyszała naszą rozmowę.
-Cholera!- mruknął.
-Gdzie ona jest!?- spytał przestraszony chłopak.
-W.. w… w.. Indrisie. Podsłuchała naszą rozmowę i ruszyła w poszukiwaniu ciebie.
-Kurwa- szepnął-Ale ona jak?
Nagle instytut przeszła fala mocy.
-Portal- szepnęli wszyscy.
Wszyscy rzucili do jej pokoju. Gdy weszli dostrzeli ostatnie smugi portalu. Stefan uderzył w ścianę. Po jego dłonie przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
-I co teraz?- spytała rudowłosa.
-Magnus Bane on może otworzyć nam bramę.
-Ale to jest niedozwolone!- uniósł jedną brew, wyglądał teraz jak anioł śmierci.
-A kto powiedział, że chcę pod samą Alicante?
                                       *  *  *
Dziewczyna upadła prosto twarzą na piasek. Oparła się na łokcie. Leżała na plaży przed nią był las. Zakaszlała. Wstała i otrzepała się pasiek.
Gdzie teraz?- pomyślała.
-Na zachód- przed nią pojawił się Alex.
-Dziękuje. Gdzie byłeś cały czas?
-W sądzie. Spokojnie nic ważnego.
-Aha.
Ruszyła w stronę zachodu.
                                           *  *  *
-Nie wiedziałem, że aż tak działam na potomku Nelfinów-   w progu stanął Magnus Bane.
-Potrzebujemy twojej pomocy- powiedział Stefan.
-A zapłacicie?
-Tak.
-Wchodźcie
Zaprowadził wszystkich do kuchni. Nalał każdemu kawy i spytał jaka jest sytuacja.  
-…Więc musisz  stworzyć dla nas portal- dokończył swoją historie Stefan.
-To nie jest takie łatwe jak myślicie! Przyjdzie wieczorem a portal już będzie.
-Wieczorem!?- spytał zażenowany chłopak.
-Inaczej się nie da! A teraz wynocha- wygonił ich za drzwi.

-Głupi Nelfinowie!- warknął Magnus.

===================================================     
Jak widzicie akcja się rozwinęła! Myślicie, że Stefan odnajdzie ukochaną? Czy Agnes odkryje tajemnice swojej rodziny?    Czy ten list jest pułapką? Dowiecie w najbliższych rozdziałach :) Za 10 komentarzy będzie następnych <3

niedziela, 2 sierpnia 2015

Nienawidzę cie..

NOC
"Każda dziewczyna marzy o swoim księciu na białym koniu. Lecz z czasem przychodzi rozczarowanie. Książę z bajki okazuje się tyranem. Traktuje swoją księżniczkę jak niewolnicę. Bije, krzyczy. Z życiem jest podobnie… Podkłada nam kłody pod nogi. Więc po co żyć?"
Agnes leżała na łóżku przykryta kocem, czytając sagę "Niewolnica". Nie mogła spać dalej czuła pocałunki Stefana na czole, policzkach i ustach. Mieli toczyć pojedynek ale skończyło się na tarzaniu na podłodze. Od jakiegoś czasu próbuje skupić się na jednej stronie z marnym skutkiem. Westchnęła i położyła z trzaskiem książkę na stolik. Poprawiła koc i przewróciła się na drugi bok.
                                                           * * *
Idąc po swoim domu czuła niepokój. Coś ją obserwowało. Nie wiedziała dokładnie co. Była bezbronna. Brnęła przez każdy pokój bez celu. Dotarła do pokoju brata. Zwykły pokój jak każdy inny. Z jednym wyjątkiem. Czuła, że coś w tym pokoju jest. Musi to sprawdzić dopóki nie będzie za późno…
                                                        ** *
Smugi światła obudziły Agnes. Dziewczyna niechętnie wstała.  Miała w głowie ten dziwny sen. Nie mogła zrozumieć jego sensu.
-Czas iść do domu Agnes.- na dźwięk swojego imienia odwróciła się do adresata.
-Jestem w domu- powiedziała stanowczo.
-Tak?
-Tak.
-To ja znikam!
-Alex czekaj.
-Słucham.
-O co ci chodziło?
-W twoim śnie pojawiła się wskazówka.
-Jaka?
-Musisz się dowiedzieć.
 Z irytowana dziewczyna zabrała ubrania z szafki i ruszyła do łazienki.
                                           * * *
Dziewczyna na palcach ruszyła do zbroi z nadzieją, że nikogo tam nie będzie. Z wielką ulgą mogła odetchnąć z ulgą. Ze ściany zabrała dwa długie miecze i cztery sztylety.
Uzbroiła się w bat i mogła wychodzić. Na palcach wróciła do pokoju po stele. W pokoju zastała Stefana, który był wściekły.
-Gdzie się wybieramy?- spytał.
Miał na sobie czarne spodnie i białą koszulę rozpiętą do połowy rozpiętą.
-Muszę coś załatwić.
-W tym stroju?- zilustrował ją wzrokiem.
-Tak. Czarny bardzo mi pasuje.- obróciła się wokół własnej osi.
-Nigdzie nie idziesz- powiedział stanowczo Stefan.
-Co?!
-Nigdzie nie idziesz jesteś nie gotowa- zbliżył się do dziewczyny.
-Nie masz prawa  mi rozkazywać- położyła ręce na biodra.
-Nie mam ale się martwię- złapał Agnes za nadgarstki, zmniejszając po między nimi odległość.
-Stefan jestem już dużą dziewczynką. Nie możesz chronić mnie przed całym światem- przytulił dziewczynę do siebie.
-No może nie przed całym.. ale chociaż połowię- przewróciła oczami- Agnes?
-Hm?
-Kocham cie- dziewczynie serce zaczęło bić.
-Ja ciebie też.
-Powiedz to- poprosił chłopak.
-Kocham cie-  pocałował dziewczynę we włosy.
-Rozpraszasz mnie. Powinnam dawno już wyjść- stwierdziła wściekła dziewczyna.
-I to mi chodziło- wyrwała się z objęć chłopaka.-Idę z tobą.
-Ale…
-Ale z tego powodu jesteś bardzo zadowolona- parsknęła śmiechem.
-Idź już bo broń spotkamy się na korytarzu- kiwnął głową i wyszedł.
Dziewczyna opanowała strzępione nerwy i ruszyła do wyjścia. Od czekała parę minut i wyszła z instytutu.  Chodziła w tą i z powrotem. Czekając  na Stefana.
-Kurfa… gdzie on jest?!
-Za tobą- przytulił dziewczynę.
-Szybciej się nie dało?- spytała ironicznie dziewczyna.
-Musiałem się gęsto tłumaczyć tacie gdzie idę
-I co powiedziałeś?
-Że idę na randkę z najpiękniejszą dziewczyną na świecie- przewróciła oczami.
-Seksu nie będzie- parsknął śmiechem.
-Szkoda… ale jakbyś zmieniła zdanie to wiesz gdzie mnie szukać.
-Wiem, wiem. Chodźmy zdążamy jeszcze  na autobus.
-A nie lepiej motorem?
-Moto.. co?
-Chodź!- złapał za rękę i pociągnął za tył instytutu.
Otworzył garaż. W szarym pomieszczeniu stały dwa czarne kabriolety i niebiesko-czarny motor. Stefan wyprowadził go i zamknął garaż. Dziewczyna spojrzała na niego z przerażeniem.
-Umiesz tym kierować?
-Tak! Nie bój się. Jesteś ze mną.- podał dziewczynie rękę.
-I co teraz?- spytała dziewczyna gdy usiadła na motor.
-Teraz połóż swoje ręce na mojej tali aby się utrzymać- Agnes z twarzą buraka wykonał polecenie.- Trzymaj się mocno.- przykleiła się do jego pleców.-Dokąd?
 -Do mojego poprzedniego domu- zapalił silnik i ruszył.
Agnes mocniej objęła Stefana. Poruszał się jak błyskawica. Serce biło jej tysiąc razy na sekundę. Miała rozmazany obraz. W nie całe 10 minut dojechali na miejsce.  Chłopak pomógł jej wysiąść. Czuła się  jak pijana.  Kręciło jej się w głowie. Pierwszy raz jazda na motorze może wykreślić z listy. Chłopak z idącej pijanej dziewczyny zarechotał.
Po określeniu gdzie jest niebo i ziemia. Przyjrzała się domu w, którym mieszkała przez całe swoje życie. Wyglądał smętnie. Brudne okna,  odklejąca się farba, zapyziały trawnik.  Dziewczyna westchnęła i otworzyła drzwi.
Drzwi przydało się naoliwić- pomyślała.
W milczeniu przeszła pokój jak w śnie. Dotykając wszystkiego. Miała z tym budynkiem wiele wspomnień. Tych dobrych i złych.
Stefan w milczeniu szedł za nią. Przyglądając się jej. Jak w jednej chwili się uśmiecha, w drugiej ma nieobecną twarz. W przejściu po swoim pokoju wyglądała jakby miała się zaraz popłakać. Zagryzł wargę. Wiedział, że musisz sama to przeboleć. Miał wielką ochotę zabrać ją i ukryć w bezpiecznym miejscu.  Czuł jak przez jej głowę przechodzić milion wspomnień tych złych jak tych dobrych .
Nie zajrzeli do ostatniego pokoju. Dziewczyna zostawiła go na koniec. Gdy stanęli przed brązowymi drzwiami z naklejką "Uwaga! Jestem zajętym!!"   Agnes z wahaniem weszła do niego. Wyglądał inaczej od wszystkich. Ściany pokryte były czarnym kolorem. Meble były białe. Okno zakrywały ciężkie granatowe zasłony. Od dziwo w pokoju było bardzo jasno. Dziewczyna usiadła na łóżku. Nic nie ruszyła z jego rzeczy po śmierci. Wszystko leży jakby miał zaraz wrócić. Ale on nie wróci nigdy.
Nie wie ile czasu minęło odkąd tu jest. Patrzyła tępo na zdjęcia stoją na komodzie.
Zaniepokojony reakcją dziewczyny położył jej  dłoń na ramieniu. Nawet drgnęła.
-Agnes?- Cisza- Agnes do cholery!- potrzasnął dziewczyną.
-Co?- spytała zdziwiona dziewczyna.
-Może wreszcie zrobisz co miałaś zrobić?!- spytał z irytowany chłopak.
-Dobrze- wstała i rozejrzała się pokoju.
-Czemu konkretnie szukamy?- stanął koło dziewczyny.
-Listu, wskazówki czegokolwiek!- podeszła do pierwszej szafki.
Okazja się to bielizna. Przewertowała nic. Otworzyła kolejna szuflada nic. Stefan podszedł w ślady dziewczyny. Po przeszukaniu zrezygnowana dziewczyna położyła się na łóżku.
-Nie rozumień tego.- powiedziała na głos.
-Czego?- położył się koło niej.
-Miałam sen, że weszła do tego pokoju aby coś znaleźć- spojrzała na sufit- Czekaj.
Zmrużyła oczy.  W suficie  dostrzegła maluteńką szparkę. Stefan też ją zauważył. Wyciągnęła stelę i próbowała narywać Opennig Marks ale była za niska.
-Czekaj- wziął dziewczynę na barana.
-Dziękuje- narysowała runę.
Kawałek sufitu się rozstąpiło ukazując drewniane drzwiczki. Dziewczyna je otworzyła.
-Muszę tam wejść.- włożyła głowę do środka.
Strych oświetlało malutkie okienko. Podniosła ciężar na ręce i na swoje drobne ciało przeniosła na strych. Rozejrzała wokół. Wszędzie stały kartony i stolik z listem. Tyle dostrzegła z małej ilości światła.
-Widzisz coś?- spytał.
-Jest trochę za ciemno- stwierdziła.
-Masz - podał jej kamień.
Gdy wzięła go do ręki zabłysnął  potężnym światłem. Z wielkiej mocy musiała zmrużyć oczy. Kamień oświetlił strych o którym w ogóle nie miała pojęcia. Podeszła do dużego kartonu. Gdy nagle usłyszała tłuczenie lampy.
-Zostań tam!- ryknął Stefan.
Dziewczyna podbiegła do otworu. Chłopak zostawił otwarte drzwi.
-Stefan!- krzyknęła dziewczyna.
Słyszała od głosy walki i przeraźliwy głos demona. Tłuczone szkło. Dziewczyna rozejrzała dookoła. Chciała wyjść pomoc Stefanowi. Lecz on jej kazał zostać!
-Agnes jesteś nocną łowcą!
 Wyskoczyła z otworu. Pobiegła przez schody na dół.  W salonie znajdowały się trzy demony. Dziewczyna bez zastanowienia wyciągnęła miecz nazwała go "Razjel" i  wbiła w pierwszego miecz. Krzyknął przeraźliwie.  Dwa podobne do straszy pań rzuciła się na nie. W ostatniej chwili udało jej się uniknąć pazurów. Przecięła stwora najmniejszego wpół.  Ostatni demon ryknął przeraźliwie. Był od Agnes dwa razy większy i silniejszy.   Podbiegł do niej.  Rzuciła się w bok i w ostatniej chwili skoczyła na stolik.  Demon  rozejrzał się. Agnes zrozumiała, że jest ślepy. Stuknęła nogą o szkło. Echo odbiło się po pokoju. Rozejrzał się pomieszczeniu szukając właściciela.  Dziewczyna zeskoczyła ze stolika.  Demona i  dziewczyna tylko obskurna sofa. Idąc jak krab stukała o drewnianą podłogę ogłupiając demona. Wyciągnęła drugi miecz.  Szepnęła "Gabriel ".  Okrążyła stwora . Odwrócony plecami wsłuchiwał  się w dźwięki. Wbija w niego miecze. Ryknął przeraźliwie, że aż dziewczyna musiała zatkać uszy.
Z demona został tylko proch. Mogła odetchnąć z ulgą. Wytarła śluz o kanapę i rozpoczęła poszukiwania Stefana. W domu do nie było. Sprawdziła ogród też nic. Dziewczyna nie mogła zrozumieć czemu chłopaka nie było. Nie mogła dłużej tu być. Sprawdziła motor został. Odetchnęła z ulgą. Zabrała z kuchni wysokie krzesło wróciła do pokoju brata. Wskoczyła na krzesło i weszła na strych. Włożyła list do kurtki a karton delikatnie wyniosła na dół. 
-I co teraz?- szepnęła.
Nie miała wyboru; musi wrócić do instytutu.  Dom środku wyglądał w środku w opłakany stanie. Wzięła głęboki oddech i zamknęła rozwalone drzwi.  Miała nadzieje, że przyziemni będę uważali ten dom za ruinę. Usiadła na motorze. Kopiując ruchy Stefana odpaliła silnik. Pudełko położyła pomiędzy nogi.  Ostatni raz spojrzała na dom i ruszyła w stronę instytutu.
                                                           * * *
Stanęła koło wejścia. Brama była na szczęście otwarta więc nie musiała jej otwierać.  Zabrała karton i otworzyła wejście.  W korytarzu stała zmartwiona Bella.
-Co jest?- domknęła biodrem drzwi.
-Stefan on…- dziewczynie załamał się głos.
-On?
-Chodź za mną- pociągnęła wolną dłonią w stronę salonu.
-Co jest z nim?- szepnęła
-Rzuca się na każdego. Jak musi się wytłumaczy kto to jest to wtedy odpuszcza. To straszna…- dziewczyna położyła na komodzie pudło- Gdy wrócił taki już był.
-Stefan?- Agnes zrobiła wielki krok w stronę chłopaka.
Dopiero po dłuższej chwili spojrzał na nią. W jego oczach były złowrogie iskry. Przerażona dziewczyna cofnęła się o krok. Jeden ruchem Stefan powalił dziewczynę.
Bella krzyknęła. Chłopak złapał dziewczynę za gardło. Brakowało jej tchu. Robiło jej się ciemno.

-Nienawidzę cie- syknął po czym straciła przytomność.


==================================================
Nie wiem co napisać. Rozdział słaby. Brak weny. Rozleniwiłam się...
Napisałam inaczej jak chciałam! E... Nie ważne jak będzie 10 kom to będzie następny. Dodawajcie mnie do swoich kręgów aby być na bieżąco, udostępniajcie itp. 
Miłego.