wtorek, 3 listopada 2015

Jesteś moja siostrą

Deszcz na stale zagościł w  Brooklynie. Rodzeństwo przemierzało ulicę w dotarciu do domu. Pomiędzy nimi zawisły słowa dziewczyny "Teraz wszystko się zmieni" Przemoknięci do suchej nitki dotarli do instytutu. Przy wejściu czekali na nich Izzy i Gabriel, którzy chcieli dowiedzieć co się stało. Zwłaszcza po "wyjściu" całej rozczepionej Agnes.
-Co się stało?- spytała Izzy.
-Poszłam się wykąpać-warknęła Agnes i ruszyła do salonu.
Izy spojrzała na brata, który leniwie wzruszył ramionami. Ściągnął mokrą kurtkę i rzucił na wieszak. Przeczesał mokre włosy i skierował się do salonu. Zdziwiona reakcją Agnes, Izzy za bratem do salonu.  Agnes usiadła naprzeciwko kominka, który dawał przyjemne ciepło. Gabriel zmarszczył brwi.   Coś mu nie pasowało. Klapnął koło swojej dziewczyny z całą uwagę skupił na Parabatai.
-Może powiedzie nam o co chodzi?- spytał zielonooki.
-No właśnie!- do salonu wszedł Simon z Norą.
-Isabello- zaczął wolno Stefan- Od zawsze marzyłaś o siostrze. Marzenie spełnione.
-Pierdzielisz- palnęła.-A co.. czemu?
-Twój… znaczy NASZ kochany tatusiek pieprzył się z moją mamą gdy była mężatką. Siostrzyczko-  mruknęła.
Pomiędzy czwórką przyjaciół nastała nieprzyjemna cisza, którą przerwał Gabriel odkrząknął. Wszystkie pary oczy skierowały się na chłopaka.
-Agnes pomożesz mi w czymś?- spojrzał się ulotnie na Izzy, która niezauważalnie kiwnęła głową.
-Jasne- zrzuciła mokrą bluzę i ruszyła za chłopakiem.
                                                        * * *
Gdy dotarli do zbrojowni. Gabriel wtedy odezwał się do dziewczyny.
-Jak się czujesz?- spytał.
-Ok- westchnęła.
-Zdajesz sobie sprawę dlaczego cie stamtąd  zabrałem?
-Tak. Poćwiczymy? Muszę rozładować emocje- wzięła najbliższy miecz.
-Jasne.
Po paru minutach zaczęła się zażarta walka. Nikt nie odpuszczał. Dziewczyna przez swoje głupie błędy narobiła sobie dużo siniaków. Przeklinała swoje potknięcia. Zrobiła coś czego nie powinno się robić w walce. Gdy była blisko twarzy Gabriel włożyła mu palec w oko.  Zaskoczony puścił miecz i złapał się za bolące oko.  Przyłożyła mu nóź do gardła.
-Wygrałam.- stwierdziła zadowolona
-Byłaś nieuczciwa- powiedział z naganą.
-To życie jest nieuczciwe.
-Wiem.
                                             * * *
W TYM SAMYM CZASIE.
Stefan przybrał maskę obojętności. Nie chciał aby jego siostra widziała jego burzę emocji. Był cholernie zły na ojca. Przez jego głupotę nie mógł być z dziewczyną, którą kochał. Nie wiedział czy zniesie to wszystko. Zerwał się na równe nogi, zaczął się kierować w stronę wyjścia.
-Stefan gdzie  idziesz?- spytała przerażona.
Nie mogła pozwolić  bratu wyjść zwłaszcza w takim stanie.
-Potańczyć balet- warknął.- Nie można…?
-Bardzo zabawne- przewróciła oczami.- To nie moja wina.
-Widocznie będę musiał się pobawić kazirodztwo.
-Nie możesz- powiedziała przerażona.- Clave zabierze ci runy.
-A kogo to będzie obchodziło?- fuknął.
-Przestań.- oburzyła się.
-A dokładnie co?- Izzy przyjrzała się  oczom Stefana, które były całe czarne.
-Uspokój się- powiedziała łagodnie, zacisnął pięści.
-Jestem spokojny- zaśmiał się bez krzty wesołości.- Teraz wybacz kochana siostro ale idę na lekcje baletu- obrócił się na pięcie i wyszedł.
Dziewczyna opadła na kanapę bezradna. Simon próbował dodać jej otuchy. Nora kipiała ze złości. Cały jej plan został zniszczony. Gdy Agnes była z Stefan to Simon zajmował się nią. Gdy Agnes nie jest z Stefanem to idzie w ramiona Simona. Mruknęła do towarzystwa, że idzie się napić. Kiwnęli głową i pogrążyli się w rozmowie.
Nalała sobie do szklanki soku i wypiła łyk. Postukała o brodę palcami. Musiała wymyśleć plan zniszczenia Agnes. Natychmiast.
                                                     * * *
Wkurwiony chłopak przemierzał ulicę Brooklynu.  Nie wiedział co ze sobą zrobić. Obwiniał swojego ojca za wszystko. Do tego deszcz, który nie chcę przestać. Westchnął. Ubrania lepiły się do jego ciała. Na ulicy nie widać było żadnej żywej duszy.  Czuł, że zbliża się coś niebezpiecznego. Skręcił w najbliższą restauracje. Itaki. Usiadł najdalej od wyjścia. Przeczesał mokre włosy, które były już za długie.
-Co podać?- spytała kelnerka.
Była wysoką blondynką o zielonych oczach. Tak jak Agnes. Skarcił się. Nie myśl o niej. Od razu widać było, że jest czarownicą. Miała zielone łuski na dłoniach.
-Kawę- warknął.
-Tylko?- spytała słodkim głosem.
-Ta.- rzucił.
Kiwnęła głową niechętnie. Liczyła na coś więcej. Ale Stefan nie miał na to czasu. Rozejrzał się po pomieszczeniu. W restauracja była pełna wilkołaków i czarowników. Wzrokiem dostrzegł Magnusa. Ich spojrzenia skrzyżowały się. Stefan gestem zaprosił starszego mężczyznę. Szepnął coś do kobiety, z którą siedział i skierował się w stronę chłopaka. Kobieta poprawiła kaptur i wyszła. Magnus kątem oka sprawdził czy odeszła. Jak zwykle wyglądał oszałamiająco. Włosy postawione na żel. Marynarka, która lśniła brokatem. Miała koszulka z jego inicjałami.
-Witaj i żegnaj bracie*- powiedział radośnie Magnus.
-A ty co bawisz się w nocnego Łowce?- spytał z ironią.
-A czemu by nie?- zaśmiał się- Co u Agnes?
-U mojej siostrzyczki? Bardzo dobrze dziękuje.
-Proszę o to kawa. Coś podać panu?- pokręcił głową.
-Możesz mi powiedzieć o co  chodzi?- spyta zaskoczony.
-Moją siostrą jest Agnes. Koniec historii- stwierdził niechętnie.
-Historia lubi się powtarzać- Stefan zasmakował kawy, która rozlała po jego ciele przyjemne ciepło.
-Nie rozumiem.- powiedział zgodnie z prawdą.
-Za czasów Clary i Jace też była taka sytuacja…
-Ale…
-Daj mi dokończyć- zganił go- To nie była prawda to tylko obrzydliwa gra Valentine. Może ktoś symuluje wami?
-To niemożliwe. Niby kto?
-Nie macie wspólnego wroga?
-Mery- szepnął i wybieg z pomieszczenia.
                                                   * * *
-Pomóc ci?- spytała.
-Nie. Dam sobie radę.
-To cześć- uśmiechnęła się na pożegnanie.
Wyszła z sali. Zaczęła się kierować do pokoju. Lecz jeden obraz przykuł jej uwagę a dokładnie jej  ulubioną bohaterkę. Clarisse Heronald.  Wiele razy przeglądywała się temu obrazu. Uspokajam ją.  Tylko ona mogła ją zrozumieć to ona kiedyś przeżywała jej problem. Ale w końcu odnalazła miłość swojego życia. Westchnęła. Agnes pragnęła aby jej wszystkie problemy zostały rozwiązane. Nie zdawała sobie sprawę, że po jej policzkach płynęły dwie samotnie łzy.
Poczuła jak silne ramionami polatają się wokół jej tali. Uśmiechnęła się przez łzy. Wiedziała, że to Simon.
-Nie płacz, proszę.
Odkąd się poznali Simon nienawidził płaczu Agnes. Robił wszystko aby dziewczyna nie płakała. Rozmieszał ją. Łaskotał. Zdawał sobie sprawę, że to nic nie pomoże. Delikatnie obrócił ją w swoją stronę. Uniosła zdziwiona wzrok.  Według Simona od płaczu robiły się większe i ciemniejsze. Uniósł delikatnie jej podbródek. Złożył na jej ustach pocałunek .



3 komentarze: