Jak to się dzieje w filmach, główna
bohaterka otwiera oczy i nie wie co się dzieje. Tak było z Agnes. Rozejrzała
się po pomieszczeniu. Kojarzył się jej z pokojem, w którym była więziona. Po
jej plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Skoczyła na równe nogi. Przeszła
wokół pokoju. Nie mogła odnaleźć wyjścia. Z irytowana tupnęła nogą o posadzkę.
-Co się
siostrzyczko denerwujesz?- Agnes odwróciła się.
Przed nią
stała Mery. Ubrana jak wcześniej. Agnes odszukała rękoma broń. Z zdziwieniem
stwierdziła, że jej nie ma. Była bezbronna. Bliźniaczka przewróciła oczami.
-Nic ci nie
mogę zrobić. Jesteśmy w twojej głowie… Więc może porozmawiamy?- Agnes
prychnęła.
-Z mordercą?
Nigdy.- uniosła jedną brew.
-Ja jestem
mordercą? Spójrz na siebie.- spojrzała na swoje paznokcie pomalowane na czarny
odcień.
-W jakim
sensie?- spytała.
Przed Agnes
pojawiło się krzesło, ostrożnie usiadła na nim. Mery postąpiła tak samo tyle z
większą pewnością. Dziewczyna skarciła się w duchu za swoją niepewność.
- Wbijasz sobie miecz aniołka i prawie
umierasz. Jesteś mordercą samej siebie- znów prychnęła.- A zdajesz sobie sprawę
o swojej misji?
-Zależy o co
chcesz zapytać.
-Zabijając
mnie, skazujesz się na śmierć. Jesteśmy jednością siostrzyczko.
-Znowu ten
tekst. Nie potrafisz wymyśleć coś ciekawszego?- przewróciła oczami.
-Agnes,
Agnes, Agnes..
-Tak mam na
imię- odpyskowała jej.
Założyła
nogę na nogę. Przybrała poważna minę.
-Wiem ja
Mery. Ale mi odkrycie.- warknęła- Chcę ci zaproponować układ.
-Niby jaki?-
warknęła.
-Przejdziesz
na moją stronę jeśli…
-Ty chyba
żartujesz!- wrzasnęła.- Nigdy by nie zdradziła przyjaciół.-
-A gdyby
jeden z twoich przyjaciół zaczął by umierać z powodu braku narkotyku?
-No
ośmielisz się- syknęła.
-Czyżby?
Agnes jestem moim pionkiem w grze a królowa zawsze wygrywa.-uśmiechnęła się
chytrze.
-Osz ty!-
rzuciła się na nią lecz złapała tylko powietrze.
Upadła na
posadzkę. Lecz nie poczuła żadne bólu. Śmiech złej
-Jesteś
słaba. Zawsze będziesz słaba. Nigdy mnie nie pokonasz- wybuchła śmiechem.
-Mylisz się-
przewróciła się na plecy.- Nie Pamiętasz? Jesteśmy jednością siostrzyczko.
Jesteś słaba tak jak ja- powiedziała z jadem.
Zaskoczona
Mery cofnęła się o krok. Agnes wstała. Wyglądała groźniej. Zielone oczy lśnił. Postawa dumna. Dziewczyna miała rzucać się na bliźniaczkę ale
przeszkodziło jej swędzenie nosa. Kichnęła parę razy. Mery zaskoczona patrzyła
na Agnes…
* * *
Dziewczyna
otworzyła oczy. Koło jej twarzy leżał kotek o rudawej sierści. Kichnęła kiedy
ogon kota wylądował na jej nosie. Zdziwiła się na widok kota. Wzruszyła tylko
ramionami. Usiadła prosto. Prychnął oburzony i przeniósł się na jej kolana.
Rozejrzała się po pomieszczeniu. Była w skrzydle szpitalnym. Odetchnęła z ulgą gdy znajome zapachy dotknęły
jej nozdrzy. Uśmiechnęła się. Zauważyła, że nic ją nie boli wręcz przeciwnie.
Czuła się
pełni sił. Ściągnęła kołdrę. Dotknęła nogami posadzkę. Nagle zachciało się jej
tańczyć. Nie było konkretnego powodu. Zrobiła piruet. Raptownie zamarła. Stefan.
Całkowicie o nim zapomniała. Wzięła na
ręce kociaka, który przypominał jej Izzy. Uchyliła drzwi. Czysto. Chciała im zrobić
niespodziankę. Położyła kota. Czytała
kiedyś, że koty potrafią odnaleźć właściciela nawet znajdującego się
kilkanaście kilometrów. Szła za zwierzęciem do drzwi salonu. Schowała się za posągiem i podsłuchała
rozmowę.
-Jaki jest
jej stan?- usłyszała Simona.
-Stabilny.
Pytasz się o to kolejny raz- opowiedziała Izzy.- Wiecie gdzie jest Stefan?
-Opętanie-
mruknął Gabriel.
Czuł się
winny całej sprawie. Przez niego zginęło wiele nocnych łowców. Aniela i Emil
zginęli jako pierwsi. Z tego co się dowiedział. Nie wiele pamiętaj z ubiegłej nocy. Tylko
wrzaski. Przez mgłę widział rannych nocnych łowców na skrzydle szpitalnym. Tam
zawsze trafiają najgorzej ranni. Koło łóżek "chodzili" Ciszi Bracia.
O samą myśl o nich Gabriela przechodził nieprzyjemny dreszcz.
Nora
siedziała na fotelu wpatrzona w przestrzeń od jakiegoś czasu odizolowała się.
Simon jako pierwszy to zauważył lecz nic na to nie mógł poradzić. Czasem
zastanawiał się czy dziewczyna jeszcze go kocha.
-Gabriel
może zobaczysz co u Agnes?- Simon zerwał się ale od razu usiadł.
-Nie ma
problemu.
-A może ja
Pojdę- z cienia wyszła Agnes.
Wszystkich zamurowało.
Pierwszy obudził się Simon. Porwał w objęcia dziewczynę. Pisnęła zaskoczona.
Nora rzuciła jej irytujące spojrzenie. Zerwała
się i wyszła z salonu. Zaskoczona Izzy i spojrzała na Gabriela ten tylko
wzruszył ramionami. Simon niczego nie zauważył. Izzy odkrząknęła Para
przyjaciół odsunęła się od siebie. Dopiero wtedy zauważył brak dziewczyny.
Spojrzał na przyjaciółkę. Kiwnęła na znak zgody. Z prędkością błyskawicy
wybiegł za dziewczyną.
-Będzie miał
przechlapane- stwierdziła Izzy.
-To wszystko moja wina- jęknęła.
-Nie-
powiedział stanowczo Gabriel, który stanął za Isabellą, objął w pasie i położył
głowę na jej ramieniu. Dziewczyna uśmiechnęła się na dotyk chłopaka- To moja
wina. Gdyby nie ja Aniela i Emil żyli by. Gdyby nie ja…
-Przestań!-
Agnes wybiegła z pomieszczenia.
-Zapowiada
się długi dzień… -westchnęła Izzy.
-Też tak
sądzę…
-Wziąłeś
narkotyk?- spytała z troską Isabella.
-Przed
przyjściem- odpowiedział smutno.
* * *
Nora biegła
ile sił w nogach. Widok Simona przytulającego Agnes był dla niej za wiele.
Wiedziała doskonale, że dwójka łączy coś więcej niż przyjaźń. Po jej policzkach
poleciały gorące łzy. Szloch dopadł jej
ciało. Usunęła się przy najbliższej ścianie.
-Nora!-
usłyszała wołanie Simona.
Nie odezwała
się. Widziała jak przez mgłę chłopaka, którą ją podnosi i zanosi do pokoju.
Przytuliła się do jego klatki piersiowej. Gorące łzy zaczęły zostawiać ślad na
policzkach.
Delikatnie położył dziewczynę na łóżku. Nie wiedział co ma robić. Gdy otwierał usta
żadne słowo nie wydobywało się od niego. Siedział na łóżku wpatrzony w
dziewczynę. Nora leżała odwrócona tyłem do chłopaka. Czuła się bezradna. Emocje
wzięły w górę.
Odwróciła
się gwałtownie i wpiła usta chłopaka. Zaskoczony Simon zamarł na moment lecz po
chwili oddał pocałunek. Położył ręce na jej tali. Usiadła na niego rozkrakiem.
-Nora… ja…-
szepnął.
-Zamknij się
debilu- pociągnęła go za koszulę zmuszając do pocałunku.
*
* *
Agnes zamknęła
się w zbrojowni. Czuła się wina. W
czasie biegu usłyszała szloch Nory. Nie mogła znieść uczucia, które ciążyło jej
na sercu. Usiadła na blacie. Schowała twarz w dłonie. Po jej ciele przeszedł
szloch.
-Mea culpa,
mea maxima culpa!*- szepnęła.
Mieliście
kiedyś takie załamanie nerwowe? Raz jesteście szczęśliwy a za moment macie ochotę umrzeć. Nie mieliście? To macie
wielkie szczęście. Cholerne uczucie.
* * *
Padnięty
chłopak wziął szybki prysznic i ubrał świeże ubrania. Od razu poczuł ulgę. Postanowił poćwiczyć za nim pójdzie do
Agnes. Nie panował nad emocjami.
Odnalazł stele i wyszedł z pokoju.
Przemierzał w ciszy korytarze. Gdy
doszedł do zbrojowni usłyszał szloch. Zamarł. Niepewnie uchylił drzwi. Ujrzał
Agnes. Serce mu stanęło z żalu. Nienawidził płaczu kobiety zwłaszcza, którą
kochał. Podbiegł do niej. Zabrał dłonie z jej twarzy i swoimi ujął jej twarz. W
jej oczach ujrzał smutek.
-Agnes, co
się stało?- spytał z troską.
-Moja wina,
moja bardzo wielka wina- wybuchła płaczek.
Przytulił ją
do piersi i czekał aż dziewczyna się uspokoi.
* * *
Sophie
przeglądywała stare listy wraz z narzeczonym. Pracowali wiele godzin. Kobiecie
kleiły się już oczy. Gdy miała wyrzucać
ostatni list coś ją zatrzymało. A dokładnie kobiece pismo. Spojrzała na
narzeczone, który był tak zajęty odpisywaniem listu od Clave. Otworzyła list. To co przeczytała zbiło ją z
tropy.
Kochany Kacprze!
Wiele razy pisałam do ciebie list lecz
nigdy nie mogłam dobrać słów. Po tym jak uciekłam od ciebie zaszłam w ciąże.
Jest mi wstyd zdradziłam męża. Jesteś
ojciec.
Wstrząsające prawda? Ja też byłam
zaskoczona. Nie pragnęłam kolejna dziecka na razie. Wpadliśmy. Kacprze co ja mam począć? Nie mogę powiedzieć mężowi powiedzieć prawdy.
Wtedy… Aż boje się pomyśleć…! Córka,
którą nazwałam Agnes za prawym uchem ma dwa pieprzyki pionowo. Nie wiem
dlaczego ci to piszę lecz mam taką potrzebę. Gdybyś ją kiedykolwiek spotkał nie
ważne czy jako dorosłą czy nastolatkę chroń ją.
BŁAGAM CIĘ. A.V.
Sophie
przeczytała wiele razy list lecz treść do niej nie docierała. Miała wiele pytań
ale głos nie wydobywał się z jej krtani.
Haus widząc
zaskoczoną narzeczoną. Podszedł do niej i zabrał jej list. Czytają go zrzedła
mu mina. Nigdy nie widział tego list.
Był zaskoczony.
-Zawołał
Stefana i Agnes- wydusił z siebie.
-Dobrze-
szepnęła.
Sophie
odnalazła Agnes i Stefana wychodzących z zbrojowni.
-Haus was
wzywa- zdziwieni spojrzeli na siebie po czym wzruszyli ramionami, chłopak
złapał dziewczynę za rękę.
Uśmiechnęła
się. Lecz później nie było do śmiechu.
* * *
Sophie
otworzyła drzwi. Przywitali się i usiedli
na twardych krzesłach. Sophie stanęła za Hausem. Patrzyła na nich z smutkiem.
Agnes kątem oka spojrzała na Stefan. Przybrał obojętny wyraz twarzy. Zrobiła
tak samo. Właściciel instytutu bez słowa podał dziewczynie list. Zaskoczona
przeczytała go. Lecz słowa do niej niedocierany. Zniecierpliwiony chłopak
odebrał jej list po czym złapał dłonią jej podbródek i skierował w prawo (w
jego stronę). Oczy mu pociemniały. Nastała pomiędzy nimi krępująca cisza.
-To nie może
być prawda- wydusiła w końcu.
-Okrutna
rzeczywistość- powiedział Haus- Muszę wam zabronić spotykać- powiedział z nutą
żalu.- Clave zabrania spotykania się pomiędzy siostrą a bratem.
-Ja… Muszę
wyjść..- szepnęła.
Zerwała się
i wybiegła z gabinetu. Zaskoczona Izzy
odprowadzała wzrokiem Agnes, która wybiegła z instytutu.
Dziewczyna
gnała przed siebie. Była zła.
Na kogo?
Na swoją
matkę.
Biegła przez
jakiś czas lecz nogi zaczęły jej odmawiać posłuszeństwa. Zsunęła się na
najbliższą ścianę. Jak na złość zaczęło padać.
Łzy zmieszały się z deszczem. Westchnęła. Czuła się taka bezsilna. To
było za dużo na jej nerwy. Włosy zaczęły kleić do jej twarzy. Zamknęła oczy.
Poddała się. Agnes Rozalia Clarissa poddała się. Płakała jak dziecko nad
rozlanym mlekiem. I ja mam ratować świat?
Nie potrafię rozwiązać swoich spraw…!
Kiedy była
malutką dziewczyną marzyła o zostaniu księżniczką. Tak każda mała dziewczyna.
Żyć bez problemów. Mieć wspaniałego chłopaka i dobrą pracę. Wszystko niszczy
się przez przeszłość rodziców, która sieje zniszczenie w życiu dziecka. Ten pechowiec
musi płacić ze błędy kochanych rodziców!
-Kurwa-
warknęła.
-Nie
przeklinaj- powiedział spokojnie Stefan,
które odnalazł dziewczynę.
Westchnęła.
Złapał ją za ręce lecz ona wyrwała je z uścisku. Westchnął bez silnie. Zbliżył
twarz jej do swojej. Nie opierała się. Czuła ciepło drugiego człowieka. Zrobiło
się jej przyjemnie.
-Ty nie
rozumiesz…- pomiędzy nimi zapadła nieprzyjemna cisza.
- Czego…? "Jesteś moją siostrą – rzekł w
końcu. – Moją siostrą, moją krwią, moją rodziną. Powinienem cię od teraz chronić
– zaśmiał się bez krzty wesołości. – Chronić przed chłopcami, którzy pragną
zrobić z tobą to, co ja bym chciał." [Cytat z DA, trochę zmieniony]
-Teraz
wszystko się zmieni- szepnęła.
===============================================================
BUM!
POWRACAM!
Powiem prawdę
długo mi się pisało L ale nie mogłam go nie wstawić :D
A TAK W
OGÓLE JAKI ZWROT AKCJI ŁUUUU BÓJCIE SIĘ XDD
MOŻE TO KONIEC ZWIĄZKU AGNES STEFANA HIHIHIHI XD OKAŻE SIĘ PÓŻNIEJ <3
KOCHAM WAS
ALE MNIE NIE BIJCIE !
Dlaczego Stefan? Dlaczego?!!
OdpowiedzUsuńJuż się boję xD :*
OdpowiedzUsuńMamcie zabić?
OdpowiedzUsuńJA SIĘ PYTAM!
CZY MAM CIE ZABIĆ ?! DO JASNEJ CHOLERY SIĘ PYTAM.
JAK TYLKO CIE SPOTKAM TO.... MNIE POPAMIĘTASZ.
ONI RODZEŃSTWO?
TY CHORY POJEBIE -,-