czwartek, 22 października 2015

[POWRACAM] Jesteś moją siostrą

    Jak to się dzieje w filmach, główna bohaterka otwiera oczy i nie wie co się dzieje. Tak było z Agnes. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Kojarzył się jej z pokojem, w którym była więziona. Po jej plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Skoczyła na równe nogi. Przeszła wokół pokoju. Nie mogła odnaleźć wyjścia. Z irytowana tupnęła nogą o posadzkę.
-Co się siostrzyczko denerwujesz?- Agnes odwróciła się.
Przed nią stała Mery. Ubrana jak wcześniej. Agnes odszukała rękoma broń. Z zdziwieniem stwierdziła, że jej nie ma. Była bezbronna. Bliźniaczka przewróciła oczami.
-Nic ci nie mogę zrobić. Jesteśmy w twojej głowie… Więc może porozmawiamy?- Agnes prychnęła.
-Z mordercą? Nigdy.- uniosła jedną brew.
-Ja jestem mordercą? Spójrz na siebie.- spojrzała na swoje paznokcie pomalowane na czarny odcień.
-W jakim sensie?- spytała.
Przed Agnes pojawiło się krzesło, ostrożnie usiadła na nim. Mery postąpiła tak samo tyle z większą pewnością. Dziewczyna skarciła się w duchu za swoją niepewność.
-  Wbijasz sobie miecz aniołka i prawie umierasz. Jesteś mordercą samej siebie- znów prychnęła.- A zdajesz sobie sprawę o swojej misji?
-Zależy o co chcesz zapytać.
-Zabijając mnie, skazujesz się na śmierć. Jesteśmy jednością siostrzyczko.
-Znowu ten tekst. Nie potrafisz wymyśleć coś ciekawszego?- przewróciła oczami.
-Agnes, Agnes, Agnes..
-Tak mam na imię- odpyskowała jej.
Założyła nogę na nogę. Przybrała poważna minę.
-Wiem ja Mery. Ale mi odkrycie.- warknęła- Chcę ci zaproponować układ.
-Niby jaki?- warknęła.
-Przejdziesz na moją stronę jeśli…
-Ty chyba żartujesz!- wrzasnęła.- Nigdy by nie zdradziła przyjaciół.-
-A gdyby jeden z twoich przyjaciół zaczął by umierać z powodu braku narkotyku?
-No ośmielisz się- syknęła.
-Czyżby? Agnes jestem moim pionkiem w grze a królowa zawsze wygrywa.-uśmiechnęła się chytrze.
-Osz ty!- rzuciła się na nią lecz złapała tylko powietrze.
Upadła na posadzkę. Lecz nie poczuła żadne bólu. Śmiech złej
-Jesteś słaba. Zawsze będziesz słaba. Nigdy mnie nie pokonasz- wybuchła śmiechem.
-Mylisz się- przewróciła się na plecy.- Nie Pamiętasz? Jesteśmy jednością siostrzyczko. Jesteś słaba tak jak ja- powiedziała z jadem.
Zaskoczona Mery cofnęła się o krok. Agnes wstała. Wyglądała groźniej.  Zielone oczy lśnił. Postawa dumna.  Dziewczyna miała rzucać się na bliźniaczkę ale przeszkodziło jej swędzenie nosa. Kichnęła parę razy. Mery zaskoczona patrzyła na Agnes…
                                                               * * *
Dziewczyna otworzyła oczy. Koło jej twarzy leżał kotek o rudawej sierści. Kichnęła kiedy ogon kota wylądował na jej nosie. Zdziwiła się na widok kota. Wzruszyła tylko ramionami. Usiadła prosto. Prychnął oburzony i przeniósł się na jej kolana. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Była w skrzydle szpitalnym.  Odetchnęła z ulgą gdy znajome zapachy dotknęły jej nozdrzy. Uśmiechnęła się. Zauważyła, że nic ją nie boli wręcz przeciwnie.
Czuła się pełni sił. Ściągnęła kołdrę. Dotknęła nogami posadzkę. Nagle zachciało się jej tańczyć. Nie było konkretnego powodu.  Zrobiła piruet. Raptownie zamarła. Stefan. Całkowicie o nim zapomniała.  Wzięła na ręce kociaka, który przypominał jej Izzy.  Uchyliła drzwi. Czysto. Chciała im zrobić niespodziankę.  Położyła kota. Czytała kiedyś, że koty potrafią odnaleźć właściciela nawet znajdującego się kilkanaście kilometrów. Szła za zwierzęciem do drzwi salonu.  Schowała się za posągiem i podsłuchała rozmowę.
-Jaki jest jej stan?- usłyszała Simona.
-Stabilny. Pytasz się o to kolejny raz- opowiedziała Izzy.- Wiecie gdzie jest Stefan?
-Opętanie- mruknął Gabriel.
Czuł się winny całej sprawie. Przez niego zginęło wiele nocnych łowców. Aniela i Emil zginęli jako pierwsi. Z tego co się dowiedział.  Nie wiele pamiętaj z ubiegłej nocy. Tylko wrzaski. Przez mgłę widział rannych nocnych łowców na skrzydle szpitalnym. Tam zawsze trafiają najgorzej ranni. Koło łóżek "chodzili" Ciszi Bracia. O samą myśl o nich Gabriela przechodził nieprzyjemny dreszcz.
Nora siedziała na fotelu wpatrzona w przestrzeń od jakiegoś czasu odizolowała się. Simon jako pierwszy to zauważył lecz nic na to nie mógł poradzić. Czasem zastanawiał się czy dziewczyna jeszcze go kocha. 
-Gabriel może zobaczysz co u Agnes?- Simon zerwał się ale od razu usiadł.
-Nie ma problemu.
-A może ja Pojdę- z cienia wyszła Agnes.
Wszystkich zamurowało. Pierwszy obudził się Simon. Porwał w objęcia dziewczynę. Pisnęła zaskoczona.
 Nora rzuciła jej irytujące spojrzenie. Zerwała się i wyszła z salonu. Zaskoczona Izzy i spojrzała na Gabriela ten tylko wzruszył ramionami. Simon niczego nie zauważył. Izzy odkrząknęła Para przyjaciół odsunęła się od siebie. Dopiero wtedy zauważył brak dziewczyny. Spojrzał na przyjaciółkę. Kiwnęła na znak zgody. Z prędkością błyskawicy wybiegł za dziewczyną.
-Będzie miał przechlapane- stwierdziła Izzy.
-To  wszystko moja wina- jęknęła.
-Nie- powiedział stanowczo Gabriel, który stanął za Isabellą, objął w pasie i położył głowę na jej ramieniu. Dziewczyna uśmiechnęła się na dotyk chłopaka- To moja wina. Gdyby nie ja Aniela i Emil żyli by. Gdyby nie ja…
-Przestań!- Agnes wybiegła z pomieszczenia.
-Zapowiada się długi dzień… -westchnęła Izzy.
-Też tak sądzę…
-Wziąłeś narkotyk?- spytała z troską Isabella.
-Przed przyjściem- odpowiedział smutno.
                                                          * * *
Nora biegła ile sił w nogach. Widok Simona przytulającego Agnes był dla niej za wiele. Wiedziała doskonale, że dwójka łączy coś więcej niż przyjaźń. Po jej policzkach poleciały gorące łzy.  Szloch dopadł jej ciało. Usunęła się przy najbliższej ścianie.
-Nora!- usłyszała wołanie Simona.
Nie odezwała się. Widziała jak przez mgłę chłopaka, którą ją podnosi i zanosi do pokoju. Przytuliła się do jego klatki piersiowej. Gorące łzy zaczęły zostawiać ślad na policzkach.
 Delikatnie położył dziewczynę na łóżku.  Nie wiedział co ma robić. Gdy otwierał usta żadne słowo nie wydobywało się od niego. Siedział na łóżku wpatrzony w dziewczynę. Nora leżała odwrócona tyłem do chłopaka. Czuła się bezradna. Emocje wzięły w górę.
Odwróciła się gwałtownie i wpiła usta chłopaka. Zaskoczony Simon zamarł na moment lecz po chwili oddał pocałunek. Położył ręce na jej tali. Usiadła na niego rozkrakiem.
-Nora… ja…- szepnął.
-Zamknij się debilu- pociągnęła go za koszulę zmuszając do pocałunku.
                                              * * * 
Agnes zamknęła się w zbrojowni.  Czuła się wina. W czasie biegu usłyszała szloch Nory. Nie mogła znieść uczucia, które ciążyło jej na sercu. Usiadła na blacie. Schowała twarz w dłonie. Po jej ciele przeszedł szloch.
-Mea culpa, mea maxima culpa!*- szepnęła.
Mieliście kiedyś takie załamanie nerwowe? Raz jesteście szczęśliwy a za moment  macie ochotę umrzeć. Nie mieliście? To macie wielkie szczęście. Cholerne uczucie.
                                       * * *
Padnięty chłopak wziął szybki prysznic i ubrał świeże ubrania. Od razu poczuł ulgę.  Postanowił poćwiczyć za nim pójdzie do Agnes.  Nie panował nad emocjami. Odnalazł stele  i wyszedł z pokoju. Przemierzał w ciszy korytarze.  Gdy doszedł do zbrojowni usłyszał szloch. Zamarł. Niepewnie uchylił drzwi. Ujrzał Agnes. Serce mu stanęło z żalu. Nienawidził płaczu kobiety zwłaszcza, którą kochał. Podbiegł do niej. Zabrał dłonie z jej twarzy i swoimi ujął jej twarz. W jej oczach ujrzał smutek.
-Agnes, co się stało?- spytał z troską.
-Moja wina, moja bardzo wielka wina- wybuchła płaczek.
Przytulił ją do piersi i czekał aż dziewczyna się uspokoi.
                                                    * * *
Sophie przeglądywała stare listy wraz z narzeczonym. Pracowali wiele godzin. Kobiecie kleiły się już oczy.  Gdy miała wyrzucać ostatni list coś ją zatrzymało. A dokładnie kobiece pismo. Spojrzała na narzeczone, który był tak zajęty odpisywaniem listu od Clave.  Otworzyła list. To co przeczytała zbiło ją z tropy.
Kochany Kacprze!
Wiele razy pisałam do ciebie list lecz nigdy nie mogłam dobrać słów. Po tym jak uciekłam od ciebie zaszłam w ciąże. Jest mi wstyd zdradziłam męża.  Jesteś ojciec.
Wstrząsające prawda? Ja też byłam zaskoczona. Nie pragnęłam kolejna dziecka na razie. Wpadliśmy.  Kacprze co ja mam począć?  Nie mogę powiedzieć mężowi powiedzieć prawdy. Wtedy… Aż boje się  pomyśleć…! Córka, którą nazwałam Agnes za prawym uchem ma dwa pieprzyki pionowo. Nie wiem dlaczego ci to piszę lecz mam taką potrzebę. Gdybyś ją kiedykolwiek spotkał nie ważne czy jako dorosłą czy nastolatkę chroń ją.
                                           BŁAGAM CIĘ. A.V.
Sophie przeczytała wiele razy list lecz treść do niej nie docierała. Miała wiele pytań ale  głos nie wydobywał się z jej krtani.
Haus widząc zaskoczoną narzeczoną. Podszedł do niej i zabrał jej list. Czytają go zrzedła mu mina.  Nigdy nie widział  tego list.  Był zaskoczony.
-Zawołał Stefana i Agnes- wydusił z siebie.
-Dobrze- szepnęła.
Sophie odnalazła Agnes i Stefana wychodzących z zbrojowni.
-Haus was wzywa- zdziwieni spojrzeli na siebie po czym wzruszyli ramionami, chłopak złapał dziewczynę za rękę.
Uśmiechnęła się. Lecz później nie było do śmiechu.
                                                                       * * *
Sophie otworzyła drzwi.  Przywitali się i usiedli na twardych krzesłach. Sophie stanęła za Hausem. Patrzyła na nich z smutkiem. Agnes kątem oka spojrzała na Stefan. Przybrał obojętny wyraz twarzy. Zrobiła tak samo. Właściciel instytutu bez słowa podał dziewczynie list. Zaskoczona przeczytała go. Lecz słowa do niej niedocierany. Zniecierpliwiony chłopak odebrał jej list po czym złapał dłonią jej podbródek i skierował w prawo (w jego stronę). Oczy mu pociemniały. Nastała pomiędzy nimi krępująca  cisza.
-To nie może być prawda- wydusiła w końcu.
-Okrutna rzeczywistość- powiedział Haus- Muszę wam zabronić spotykać- powiedział z nutą żalu.- Clave zabrania spotykania się pomiędzy siostrą a bratem.
-Ja… Muszę wyjść..- szepnęła.
Zerwała się i wybiegła z gabinetu.  Zaskoczona Izzy odprowadzała wzrokiem Agnes, która wybiegła z instytutu. 
Dziewczyna gnała przed siebie. Była zła.
Na kogo?
Na swoją matkę.
Biegła przez jakiś czas lecz nogi zaczęły jej odmawiać posłuszeństwa. Zsunęła się na najbliższą ścianę. Jak na złość zaczęło padać.   Łzy zmieszały się z deszczem. Westchnęła. Czuła się taka bezsilna. To było za dużo na jej nerwy. Włosy zaczęły kleić do jej twarzy. Zamknęła oczy. Poddała się. Agnes Rozalia Clarissa poddała się. Płakała jak dziecko nad rozlanym mlekiem. I ja mam ratować świat? Nie potrafię rozwiązać swoich spraw…!
Kiedy była malutką dziewczyną marzyła o zostaniu księżniczką. Tak każda mała dziewczyna. Żyć bez problemów. Mieć wspaniałego chłopaka i dobrą pracę. Wszystko niszczy się przez przeszłość rodziców, która sieje zniszczenie w życiu dziecka. Ten pechowiec musi płacić ze błędy kochanych rodziców!
-Kurwa- warknęła.
-Nie przeklinaj- powiedział spokojnie  Stefan, które odnalazł dziewczynę.
Westchnęła. Złapał ją za ręce lecz ona wyrwała je z uścisku. Westchnął bez silnie. Zbliżył twarz jej do swojej. Nie opierała się. Czuła ciepło drugiego człowieka. Zrobiło się jej przyjemnie.
-Ty nie rozumiesz…- pomiędzy nimi zapadła nieprzyjemna cisza.
-  Czego…? "Jesteś moją siostrą – rzekł w końcu. – Moją siostrą, moją krwią, moją rodziną. Powinienem cię od teraz chronić – zaśmiał się bez krzty wesołości. – Chronić przed chłopcami, którzy pragną zrobić z tobą to, co ja bym chciał." [Cytat z DA, trochę zmieniony]
-Teraz wszystko się zmieni- szepnęła.
===============================================================
BUM!
POWRACAM!
Powiem prawdę długo mi się pisało L ale nie mogłam go nie wstawić :D
A TAK W OGÓLE JAKI ZWROT AKCJI ŁUUUU BÓJCIE SIĘ XDD
 MOŻE TO KONIEC ZWIĄZKU AGNES  STEFANA HIHIHIHI XD OKAŻE SIĘ PÓŻNIEJ <3

KOCHAM WAS ALE MNIE NIE BIJCIE ! 

3 komentarze:

  1. Mamcie zabić?
    JA SIĘ PYTAM!
    CZY MAM CIE ZABIĆ ?! DO JASNEJ CHOLERY SIĘ PYTAM.
    JAK TYLKO CIE SPOTKAM TO.... MNIE POPAMIĘTASZ.
    ONI RODZEŃSTWO?
    TY CHORY POJEBIE -,-

    OdpowiedzUsuń