niedziela, 27 września 2015

Kocham cie

Nie spała tej nocy za  dobrze. Przewracała się, zrzucała kołdrę nie mogła odnaleźć dobrej pozycji do spania. Zirytowana poszła do kuchni gdzie zastała Prezesa Miau przy lodówce. Westchnęła. Nogą  przesunęła kota, który prychnął z oburzenia. Wyciągnęła jogurt pitny i wróciła do pokoju. Wybrała pierwszą lepszą książkę i zaczęła czytać, popijając napój.
Parę godzin później Agnes odłożyła zakończoną książkę. Zmęczona opadła na poduszki. Usłyszała pukanie do drzwi i kroki Magnusa. Dzięki treningowi ubrała natychmiast ubrania i włożyła broń.
Ostrożnie wychyliła głowę. Czupryna właściciela zniknęła idąc w dół po schodach.  Dziewczyna wyciągnęła stelę i na kostkach narysowała runę bezszelestności. Przykucnęła na najwyższy schodku.
-O to twoje składniki Magnusie. Jutro będzie ostatni- mruknął Gabriel.
Podał mu paczkę. Magnus położył składniki na stoliku.  Co to jest?, pomyślała. Do czego są Magnusowi te składniki?
-Mam nadzieje. Pełnia jest już w ten piątek.
-Nie musisz się o nić martwić. Pamiętaj! Nikomu nie mów zwłaszcza Stefanowi.
-Kiedyś to się wyda.
-Wiem- westchnął.-Żegnam.
-Do widzenia.- zamknął drzwi.
Agnes pobiegła do swojego pokoju. Zakryła się cała pościelą i zamknęła powieki. Usłyszała jak Magnus otwiera drzwi i sprawdza czy śpi. Gdy uznał, że śpi zamknął drzwi i ruszył do swojej sypialni. Otworzyła oczy.  Ściągnęła pościel i ruszyła do okna. Mocowała się przez chwilę gdy haczyk puścił odetchnęła z ulgą. Wyskoczyła. Z gracją stanęła. Podeszła do krawędzi. Gabriela prawie nie było widać. Podbiegła o najbliższego kontenera. Gdy oddalał się, podbiegała do ściany lub kosza i go obserwowała. Dziękowała w duchu za narysowanie runy bezszelestności.
-Co robisz?- spytał Alex.
-Myśli- szepnęła.
Więc co robisz?
Śledzę go!
Słabo TO ROBISZ.
Możesz zrobić coś aby była niewidzialna…?
No dobra.
Już?
Już.
Agnes szybki krokiem odeszła do Gabriela. Miał zaciętą minę.  Zauważyła, że był cały spięty. Musiała się nie źle wysilać aby zrównać z nim kroku. Gabriel zatrzymał się przy motelu Dumort. Spojrzała na niego dziwnie. Otworzył jakby niby nic drzwi. W ostatniej chwili zdążyła się wślizgnąć.
 Śmierdziało Pleśną. Rozejrzała się wokół. Motel wyglądał jakby go zabrano prosto z horroru. Wyciągnął kamień. Nawet nie zdawał sobie jak pomógł dziewczynie. Usłyszała pomruk. Wyciągnęła automatycznie miecz z pochwy.   
-Nie wiedziałam, że tak szybko przyjdziesz- z cienia wyłoniła się Mery.
Agnes cofnęła się o krok. Jej bliźniaczka wyglądała upornie. Serce podeszło jej do gardła.
-A ja dalej nie wiem co chcesz ode mnie. Wymigujesz się od odpowiedzi- musnęła czerwony paznokciem po jego policzku, miał niewzruszony wyraz twarzy.
-Nie zadajesz odpowiednich pytań. Gabrielu.
-Po co ci jestem potrzebny?- warknął.
-Dziękuje za odnalezienie siostrzyczki.
Agnes poczuła jak dostaje czymś ciężkim w tył głowy.  Straciła przytomność. Usłyszała tylko krzyk Gabriela i chichot Mery.
                                                        * * *
Otworzyła ociężałe powieki. Znajdowała się za kratkami. Dotknęła krat lecz od razu odepchnęła się po patrzyły. Rozmasowała obolałe nadgarstki.
-Nie radzę.- mruknął Gabriel.
Znajdowali się w dużym białym pokoju bez okien. Nie wielkie światło dawały spalone do połowy diody.  W klatki w których się znajdowały były obok siebie.
-Dzięki za radę- mruknęła.
-Po co za mną szłaś?
-Po co spotkałeś się z moim najgorszym wrogiem?- westchnął.
-Nie zrozumiesz.
-Nie zrozumie jeśli mi nie powiesz.- pogrzebała w kieszeniach w poszukiwaniu steli.
-Odebrali nam broń. Wszystko jesteśmy bez szans. Czeka nas śmierć.
-To za nim umrzemy to powiedz czemu do niej łaziłeś!
-Nie cały rok temu…
W każdy piątek wychodziliśmy w trójkę; Stefan, Isabela i ja do klubu Pandemiun, w poszukiwaniu demonów.  Moja kolej była aby zagonić demona do schowka.  Stanęliśmy przy swoich stanowiskach. Izzy w grupie tańczących. Stefan przy kanapach. Ja przy barze. Gdy zauważyłem demona dokładnie dziewczynę. Od razu ruszyłem. Zacząłem z nią flirtować a gdy ją zauroczyłem poszedłem z nią do magazynu. Już miałem wyciągnąć miecz i ją zabić. Lecz ona w prędkością zrzuciła mnie na ścianę. Dobrze pamiętam jak zabrakło mi wtedy tchu. Jedynym ruchem ręki pozbawiła mnie wszelakiej broni. Czułem się jak  dziecko.
-Wiedziałam od samego początku, że jesteś neflinem. Wielki błąd popełniłeś. Mój ojczym będzie zły, za skrzywdzenie! Przeklinam twoje życie!  Żyć nie będzie bez proszku fin ein! Cierpieć będziesz! Ha ! Ha!
Wpiła swoje żądło  prosto w brzuch potem znikła.  Nie brałem poważnie tej klątwy.  Bo niby po co? Narysowałem intraze i wróciłem grupy. Parę dni później czułem się okropnie. Wymiotowałem krwią. Gdy atak mi przeszedł. Szukałem fin ein.  Kupowałem kilogramami.  Gdy nie patrzał wsypywałem go do herbaty. Pewnego dnia gdy szedłem po proszek. Spotkałem Magnusa Bane. Zagadał do mnie jakbyśmy byli starymi znajomymi. Zaproponował mi umowę. Odnajdę mu pewien składnik a on tą klątwę zdejmę. Oczywiście się zgodziłem.
-Ale…
-Dlaczego poszedłem do Mery? Pokusa.  Jest mi wstyd.
Między nimi nastała cisza. Dość krępująca.  Przerwał ją atak kaszlu.
-Gabriel!- zawołała.
 Krew skapywała mu na koszulkę.  Próbowała się do niego zbliżyć lecz demoniczne kratki nie pozwoliły jej na to.
-N..i..c… mi nie jest…
-Pomocy!- wrzasnęła Agnes.
Drzwi otworzyły się z hukiem.  Mery ubrana w czarną koronką kieckę  weszła wolnym krokiem do sali. Uśmiechnęła się na widok krwi.  Przykucnęła przed klatką Agnes.
-Wołałaś mnie siostrzyczko?- spytała.
-Pomóż mu- wskazała na chłopaka.
-Co z tego będę miała..?- Agnes spojrzała w czarne jak węgiel oczy Mery.
-Wszystko! Tylko mu pomóż! -westchnęła.
-Dobrze- po ciele Agnes przeszedł fala bólu.
Wrzasnęła z zaskoczenia. Przewróciła się na plecy. Zacisnęła powieki. Zagryzła wargę. Rzucała się jak ryba wyłowiona dopiero z wody.
-P..przestań!- wycharczał.
-No dobra! A tak się chciałam pobawić! Gryzak, połykacz ! Do mnie!- wstała z gracją i podeszła do drzwi.
-Tak o pani ?- w drzwiach pojawiła się dwa zdeformowane demony.
-Przynieście mu fin ein.- warknęła.
-Tak jest o pani!- zaskrzeczały i wybiegły.
Spojrzała z w wyższością na leżą dziewczynę i wyszła.
                                                       * * *
Isabella obudziła się z wrzaskiem. Śniło się jej para wielkich skrzydeł a także duża ilość krwi.  Zabrała  ulubioną poduszkę oraz koc i ruszyła do brata. Niepewnie zapukała drzwi. Stefan siedział na łóżku i czytał książkę. Gdy młodsza siostra  zamknęła drzwi , wtedy brat uniósł wzrok z nad czytanej przez niego książki.
-Słucham?
-Mogę u ciebie spać, miałam koszmary- powiedziała zawstydzona.
-Jasne- wzruszył ramionami.
Przesunął się na kraniec łóżka robiąc miejsce. Podziękowała i położyła się  obok.
-Dziękuje- szepnęła. Przewróciła się na bok i zasnęła.
Spojrzał na siostrę. Na jego ustach zagościł  uśmiech. Odłożył książkę i przykrył swoim kocem dziewczynę. Mruknęła zadowolona. Zgasił światło i odwrócił się tyłem. Zasnął.
                                                    * * *
               SCENA EROTYCZNA +18 . Dla bezpieczeństwa proszę młodych o minięcie.
                                    ( I tak go przeczytacie :P ) (Pierwszy raz coś takie piszę ;-; wybaczcie )
-Skarbie. Odpocznij już- powiedział Sophie widząc zmęczenie wypisane na twarzy męża.
-Nie mogę tyle jest spraw do załatwienia!- mruknął.
-Mam pomysł.- zbliżyła się do niego.
-Jaki?- spojrzał w jej szmaragdowe oczy.
-Jutro pozałatwiasz formalności a dzisiaj się ze mną zabawisz- uśmiechnęła się kusząco.
-Ale jest tyle..- zamknęła usta pocałunkiem.
Właściciel instytutu nie pozostał dłuższy. Mruknęła zadowolona. 
-Jak przyjdziesz do mojej sypialni to dostajesz więcej- obróciła się na pięcie i seksownie ruszyła do drzwi.
Haus westchnął i ruszył za Sophie.
Kobiet a stała tyłem do mężczyzny. Stanął za jej plecami i szepnął.
-Kocham cię- szepnął w jej włosy.
-Ja ciebie też- wyszeptała pomiędzy pocałunkami.
   Dłonie Hausa błądziły po jej umięśnionych plecach, brzuchu, w końcu dotarły na pośladki. Złapał ją mocno i uniósł, ona zaś owinęła swoje nogi wokół jego bioder. Przyparł ją do ściany, cały czas namiętnie całując, dłonie zaś ułożył na jej udach. Gdzie niegdzie wyczuł blizny po walce z demonami, które był częścią Sophie.
Sophie nie przerywając pocałunku, zaczęła rozpinać jego koszule, wreszcie udało jej się ją zdjąć. Czarna koszula wylądowała na podłodze. Właściciel Instytutu ułożył dziewczynę na wielkim dwuosobowym łóżku.  Przyssani do siebie rozbierali się nawzajem. Sophie w samej bliźnię a Haus w bokserkach. Runy wiły się bo ich ciałach.
Dotykali się, całowali, chcąc zapamiętać każdą cząstkę ciała swojego partnera.  W końcu zostali bez ubrań. Zaczął całować ją po szyi, brzuchu schodząc co raz niżej… Jęknęła z rozkoszy. Zszedł jeszcze niżej, teraz pieszcząc jej brzuch.
-Kochanie- wyjęczała.
Zszedł jeszcze niżej, całując wewnętrzną stronę ud.
-Obiecuje będę delikatny- wycharczał.

Całując w usta, wszedł w nią.  Najpierw delikatnie potem mocniej i agresywnie. Sophie co chwila wykrzykiwała jego imię.  W końcu wyszedł z niej i przytulił się do niej.  Ich spocone ciała przytuliły się do siebie, oboje oddychając szybko.  Zmęczeni zasnęli.

 KOOOOOOOONIEC SCENY. WSZYSCY JĄ PRZECZYTALI heheheh
===========================================================
Czekam na milion komentarzy XDD Ten mój pierwszy raz hhehhehe

4 komentarze:

  1. Odnalazłam parę blędów ale to nic C;
    Scena +18 me gusta XDD Hehuhuheuhe
    Mam pytanie czy będzie jeszcze mieszała w związku Stefana i Agnes ogólnie reszty?
    Czy Haus będzie miał dzieci ?> XD
    -mALINKA kALINKA HEHEH

    OdpowiedzUsuń
  2. WOOOOOOW!
    bĘDĄ DZIECI Xdddd

    OdpowiedzUsuń
  3. woooooow!
    Będą dzieci heuehueheu!

    OdpowiedzUsuń