niedziela, 6 września 2015

Zdrada ;-;

Następnego dnia piątka przyjaciół obmyślała plan przetransportowania Agnes…
-Musimy akcje zacząć w nocy- upierał się Stefan.
-Będzie zauważeni z kamieniami!- rzuciła Nora.
-W dzień tym bardziej będziemy!- warknął.
Bella z Agnes przeglądywała się kłótni reszty. Gdy Agnes próbowała coś powiedzieć natychmiast jej przerywano. Stuknęła palcami w ramie Izzy i głową wskazały kuchnie. Niezauważone znalazły się w pomieszczeni. Dziewczyna wstawiła Express do kawy i usiadła na blacie.
-Głodna?- Isabella pokręciła głową.
-Ja tak- podeszła do lodówki i wyciągnęła margarynę oraz ser. W ciągu paru minut kanapki były gotowe- Zastanawiałam się nad ścięciem włosów…- zaczęła niepewnie
-Co?!- dziewczyna od razu znalazła się przy Agnes- Czemu…?- (Bella ma fazę na punkcie włosów)
-Powiedz mi Izzy czy ktoś z nocnych łowców ma fioletowe końcówki?- pokręciło głową-Chcę ściąć do naturalnego koloru.
-Kiedy?- Agnes odłożyła kanapki i wstała .Podeszła do szafki, wyciągnęła nożyczki.
-Nawet teraz!- podała przyjaciółce nożyczki i przyciągnęła krzesło na kuchni.
-Jesteś pewna?- spytała Izzy trzymając niepewnie nożyczki.
-Tak- powiedziała stanowczo.
Izy stanęła za przyjaciółką i wzięła pierwszy kosmyk. Niechętnie przyłożyła nożyczki. Ciach! Pukiel włosów leżał na ziemi. Po paru minutach włosy Agnes było o połowę krótsze. Bella odłożyła nożyczki i podała dziewczynie lusterko.
-I jak?- spytała oglądając tył fryzury.
-Miałam gorsze fryzury twoje jest nawet.- przewróciła oczami.
-Dzięki. Zastanawiam się co powie Stefan… A tak w ogóle co czujesz do moje brata?
-A co mam czuć?- spytała tępo.
-Miłość, przyjaźń?
-Kocham go. Lecz przyjaźń z Stefanem jest najważniejsza. Bo ona buduje podstawy…
                                                       * * *
-No dobra..!- warknął Stefan.
-Wygrałam!- ucieszyła się Nora- Simon idziemy!
-Gdzie?
-Do mojej siostry!- chłopak nie chętnie ruszył za swoja dziewczyną.
Stefan z rozbawieniem oglądał minę przyjaciela. Rozciągnął się i na palcach podszedł do drzwi w podsłuchaniu o czym gadają dziewczyn. Usłyszał tylko ostatnie zdanie:
-Lecz przyjaźń z Stefanem jest najważniejsza…- dalej nie słuchaj, wybiegł z domu.
Nie mógł  uwierzyć co usłyszał. Dziewczyna, którą kochał mówiła, że  są przyjaciółmi. Dopiero co ją odzyskał… Gdy biegł w padł na kogoś.
-Przepraszam- mruknął, podał dziewczynie ręce.
Okazało się, że spotkał starą znajomą. Wysoką brunetkę o zielonych oczach.
-Aniela Pilch?
-Stefan Haus!? To naprawdę ty!- rzuciła się w objęcia chłopaka.
-We własnej osobie- kompletnie zapomniał o sytuacji z Agnes.
-Co tam u ciebie?- zilustrowała chłopaka.
Jak na swój wiek był dość wysoki. Długie postawione włosy na żel dobrze pasowały do  brązowych oczu.  Aniela też mogła się pochwalić wyglądem. Włosy do ramion, zielone duże oczy.
-W sumie powoli do przodu. Przejdziemy się?- kiwnęła głową ruszyli w stronę serca stolicy. - Dalej mieszkasz na obrzeżasz?
-Tak ale już jutro będę mieszkała w Brooklynie w instytucie. Ciesz się?
-Oczywiście- opowiedział zgodnie z prawdą.
-Mój starszy brat ucieszy się na twój widok.
-No nie wiem… Po tym jak złamałem mu nos…- uśmiechnął się na to wspomnienie.
-Na pewno zapomniał. Ostatnio ma tyle spraw na głowie, że zapomniał gdzie mieszka. Wszedł do mieszkania sąsiadki jakby niby nic. Do tego kłócił się, że przyszła go okraść. Później długo ją przepraszał.
  -Mina sąsiadki bezcenna- wybuchnął śmiechem.
                                     * * *
Simon nie chętnie ruszył z Norą do jej siostry. Tylko raz w życiu ją spotkał. Oschła kobieta, myśląca tylko o sobie. Gdy dziewczyna zapukała. Drzwi otworzyła wysoka blondynka o zimnych niebieskich oczach. Runy przebijały się przez  jej białą koszulę. Patrzyła złowrogo na siostrę. Kiwnęła głową i otworzyła szerzej drzwi. 
Dom był udekorowany skromno. Ściany  pomalowane na biało. Czasami  na ścianach można było dostrzec zdjęcia. Simonowi dom wydawał się zimny i oschły jak je właścicielka. Wszystko było perfekcyjne. Żaden kurz nie mógł opaść bo jego pani go sprzątała. Usiedli  w małej kuchni.  Widok z okna prowadził na ulicę handlarzy. "Bronie lepsze od Śmierci" przeczytał napis sklepu. Parsknął w duchu. Wszystko było lepsze od śmierci. Starsza siostra Nory burknęła czy chcą coś do picia.
Pewnie z kultury, pomyślał Simon.
-Po co przylazłaś siostrzyczko?- w ostatnie słowo dała tyle jadu ile tylko było możliwe.
-Chciałam się odwiedzić- nie zauważając suchy  głos siostry.
-Ta. Chciałaś się chłopakiem pochwalić- zauważając jak pod stołem zaplecione dłonie.
-Też ale trapi mnie jedna rzecz tylko… Simon możesz iść do salonu. Proszę?- zdziwiony chłopak wzruszył ramionami i wyszedł z pomieszczenia.
-Mów.
-Czemu jesteś taka dla mnie wredna?
                                * * *
Salon był największym pomieszczeniem w całym domu.  Na środku pokoju stała kanapa  z stolikiem.  Przy ścianach stały regały z książkami. Tylko po lewej stała toaletka z wielkim lustrem. Podszedł do mebla, który go zainteresował. Na środku stolika leżała duża szkatułka. Spojrzał w stronę wejścia. Gdy upewnił się czy nikt nie idzie. Ściągnął haczyk. Pudełko lekko jęknęło ukazując swoje. Na bladoróżowej poduszce leżała tiara dla maleńkiej dziewczynki. Zdziwiony chłopak wziął ją w ręce starając się niczego nie zniszczyć. Wielkość tiary pasowała do małej dziewczynki 5-6 latki. Simon niczego nie rozumiejąc odłożył cenną rzecz do szkatułki, zamykając na haczyk. Jakby niby nic usiadł na kanapie.  Zastanawiał czy ta korona ma coś związanego z siostrą Nory…
                            * * *
-Może pójdziemy zwiedzić trochę naszą kochaną stolicę?
-W sumie? Czemu by nie. To poczekaj chwilę- posprzątała ścięte włosy i umyła naczynia- Pójdę się jeszcze przebrać.
Izy kiwnęła głową.  Gdy Agnes wyszła z kuchni w salonie nie została trójki przyjaciół. Wzruszyła ramionami.
W pokoju przebrała się czarne spodnie i białą koszulę z wielkim krzyżem. Nie wiedziała czemu zabrała ze sobą ten komplet. Ubrała tenisówki i wyszła z pokoju rzucając ostatnie spojrzenie w stronę lustro. Wyglądałaby dobrze gdyby nie wory pod oczami.
Bella korzystając z nieobecności przyjaciółki pozwoliła sobie na chwilę samotności, której potrzebowało od dawna.  Niby   wszystko jest ok ale sprawa z Agnes i jej bratem ja przerasta. Martwiła się o swoje brata wiedziała bardzo dobrze, że cierpi z powodu braku miłości. Przypomniał się jej Dumbledore "Nie żałuj zmarłym Harry tylko tych co żyją z braku miłości"*
Jakby na zawołanie pojawiła się ONA zawróciła całym światem chłopaka. Isabella doskonal widziała wzrok brata na dziewczynie. Gdy coś robi bądź  mówi.  Gdyby mógł chroniłby ją przed całym światem. Zdawał sobie sprawę, że tylko ona może zabić złą siostrę bliźniaczkę ryzykując życiem…
-Jestem gotowa!- krzyknęła dziewczynie nie zdając sobie sprawy, że swoim głosem obudziła z rozmyślania przyjaciółkę. Niezauważalnie kiwnęła głową.
Brązowowłosa zamknęła drzwi, kluczem i ruszyła za przyjaciółką…
                                                          * * *
-To ty nie wiesz?- udała zdziwiona.
-No nie?
-Myślałam, że zmądrzałaś- prychnęła.
-Przestań- warknęła.
Poderwała i podeszła do siostry. Były w podobnym wzrostem.
-Co mam przestań?- uniosła głos- Co pójdziesz do mamusi? A no tak… My jej nie mamy. PRZEZ CIEBIE.
-Jak to przeze mnie?- odgoniła łzy.
-Gdyby oczko w rodzinie nie poprosiło o tiarę, którą widziała kiedyś w sklepie. To rodzice by jeszcze żyli!
-TO NIE MOJA WINA- Nora próbowała się obronić.
-A czyja? W dniu którym poprosiłaś o tą tiarę rodzice pojechali ją ci kupić. Ale na ich nie szczęście zaatakował ich potężny demon! Gdybyś głupia  go nie poprosiła to by żyli i z nami rozmawiali- Dla Nory to było za dużo, po jej policzkach spłynęły gorącej łzy- Płacz! To PRZEZ CIEBIE NIE ŻYJĄ TYLKO PRZEZ CIEBIE GŁUPIA!- ostatnie wykrzyczała.
To kuchni wpadł Simon. Widząc stan dziewczyn wyprowadził jak najdalej roztrzęsioną Norę. Dwuoka [chodzi mi o barwę oczu Nory, nie chciałam cały pisać Nora lub dziewczyna] płakała w objęciach Simona. Nie mogła się uspokoić. Chłopak bez skutku próbował ją uspokajać  przez żadnego skutku…
Zapowiada się długi dzień, pomyślał. W ogóle się nie mylił ile łez przyniesie ten dzień…
                                             * * *
-Jak się podoba?- spytała Izzy po dłuższym czasie.
-Jest tu pięknie- powiedziała zgodnie z prawdą.
-Nie obrazisz się jeśli odwiedzę paru znajomych jeśli chcesz może…
-Nie idź sama. Poradzę sobie. Pamiętaj, że zaraz "wyjeżdżamy"- kiwnęła głową i ruszyła w stronę, w której co dopiero przyjaciółki szły.
Agnes z zaciekawieniem rozejrzała się po ulicę. Kamienna drogą  perfekcyjnie pasowała do starych domów. Zaczęła iść do głównego placu, który był nie daleko. Przez swoją nieuwagę wpadła na chłopaka. Z wiekiem hukiem spadła na ziemię.
-Przepraszam-powiedział nieznajomy.
Wyglądał dość młoda. Agnes nie mogła za bardzo zobaczyć jego twarzy bo słońce świeciło prosto w jej oczy. Chłopak o brązowych włosach pomógł jej wstać. Był od niej wyższy o głowę. Był bardziej wysortowany od Stefana. Ogólnie z twarzy wyglądał życzliwie.
-Jestem Emil.
-Agnes.
-Nic ci nie jest?- zapytał z troską- Przepraszam ale ciebie nie widziałem zamyśliłem.  Jak to mówią " Nie dostrzeganie najważniejszych rzeczy powinno być karane, bo niszczymy swoje życie i czyjeś."**
-Nie- uśmiechając.
-To dobrze- odetchnął z ulgą- Możemy pójdziemy na kawę…. A czekaj! Nie mogę muszę iść się spakować jadę do instytut do Brooklynu…
-Serio?! Ja tam mieszkam!- teraz to on się uśmiechnął.
-Czyżby przeznaczenie?- zarumieniła- To może później?- kiwnęła- To pa…. Agnes!
Pobiegła w stronę, w którą akurat szedł.  Odprowadzała  go wzrokiem. Gdy zniknął powróciła do zwiedzania.  Na placu dostrzegła Stefana z dziewczyną. Agnes poczuła, że serce ściska ją z zazdrości. Stali niebezpiecznie blisko siebie. Nagle dziewczyna pocałowała Stefana. Ten odwzajemnił pocałunek. Dla Agnes świat się zawalił. Po jej policzkach poleciały strumykiem łzy. Nie mogła uwierzyć w co zobaczyła. Dopiero co mówił, że ją kocha.  Odwróciła się na pięcie  i pobiegła w stronę bramy Alicante. Biegła jakby miał być koniec świata. Chociaż dla niej już był.
 Biegła ile miała w sił nogach. Dotarła do jeziora. Usiadła na piasku. Schowała głowę pomiędzy kolona. Pozwoliła sobie aby wszystkie łzy jakie tylko posiadała ukazały światło dzienne. Gdy ciut się uspokoiła wrzasnęła na całe gardło:
-NIENAWIDZĘ DNIA, W KTÓRYM CIE POZNAŁAM. PRZEZ CIEBIE STRACIŁAM CO NAJWAŻNIESZE! NIGDY CIE NIE KOCHAŁAM! TY SAMOLUBNY DUPKU! PRZEKLINAM TWOJE DZIECI NA WIEKI, WIEKÓW AMEN! MASZ ZGINĄĆ W MĘCZARNIACH! TY CHOLERNY DUPKU!- gardło bolało ją od krzyczenia.
Nagle poczuła dłonie na tali.  Odruchowo wstała, tak ją uczono i miała z całej siły kopnąć lecz osobnik. Przycisnął ją do swojej pierwsi. Dopiero po chwili zrozumiałą, że to  Emil.
-Już spokojnie. Wiem co czujesz.- pogłaskał ją po plecach.
-Nie już żyć- Emil miał mokrą koszulę od łez.
-Chcę. Zobaczysz "Czas leczy Rany".
-Nieprawdę- jęknęła- Tylko je zabliźnia. Zostają nam złe wspomnienia- zamknęła oczy, niczego Niechciała tylko ciemność.
-Chodź Agnes. Zaprowadzę cie do twojego domu.
-Nie chcę…
-Chcesz- powiedział stanowczo.
-Dobrze- odsunęła się od chłopaka wytarła rękawem policzki.
Wyglądała okropnie rozczochrane włosy. Spuchnięte zaczerwione policzki. Mokra koszulka wraz spodniami. Nie chętnie ruszyła za chłopakiem.
                                           * * *
Stefan odepchnął dziewczynie. Wytarł usta. Poczuł do siebie obrzydzenie.
-Nie mogę- syknął.
-Ale ci się podobało.
-Nie. Czuje się do siebie obrzydzenie- warknął.
-Przecież jesteś wolny…
-Mam dziewczynę!
-Przepraszam nie wiedziałam.
-Jak jej to powiem?- powiedział zawiedziony.
-Jak ona wygląda…?
-Długie włosy z fioletowymi końcówkami. Duże zielone oczy i dużo piegów- Aniela rozszerzyła oczy- Co masz taką minę?
-Jak my no… wiesz. Widziała nas dziewczyna ale ona miała brązowe krótkie włosy. Szybko uciekła- zmarszczyła brwi.
-Muszę iść- pobiegł w stronę domu na wzgórzu.
                                 * * *     
-Dziękuje.
-Proszę. Nie płacz tylko.
-Spróbuje…- spojrzała nie chętnie na dom.
-Mam nadzieje, że muszę lecieć- pocałował ją w policzek i pobiegł z powrotem.
Dziewczyna poczłapała się na górę. W słońce było wysoko w górze znaczyło to, że zaraz  muszą wyruszać. Weszła do pokoju brata. Rzuciła się na łóżko. Poduszkami zakryła głowę. Miała w głowie czarne myśli. Jedynie czego chciała to umrzeć albo uciec. Stłumiła szloch i próbowała zając myśli czymś innym...
                                          * * *
Zestresowany chłopak wbiegł do domu. Nie mógł opanować strzępionych nerwów. Miał wielką nadzieje, że dziewczyna, która widziała ich… to nie była Agnes. Nie mógł sobie wybaczyć za pocałowanie innej. Nie miał bladego pojęcia czemu odwzajemnił pocałunek. Może dlatego, że Aniela była podobna do Agnes? A może potrzebował… Właśnie czego potrzebował? Usłyszeć, że miłość jego życia go kocha. Westchnął.
Jedyne jakie miejsce mu przyszło do głowy gdzie może być dziewczyna to pokój brata. Nie mylił się. Leżała na brzuchu okryta poduszkami.  Jej ciało drżało.
-Agnes…- gwałtownie obróciła się.
Miała mokrą twarz od łez.  Nie mógł znieść tego widoku. Spojrzał na swoje buty. Czuł wstyd i obrzydzenie. Chciał umrzeć.
- NIENAWIDZĘ DNIA, W KTÓRYM CIE POZNAŁAM. PRZEZ CIEBIE STRACIŁAM CO NAJWAŻNIESZE! NIGDY CIE NIE KOCHAŁAM! TY SAMOLUBNY DUPKU! PRZEKLINAM TWOJE DZIECI NA WIEKI, WIEKÓW AMEN! MASZ ZGINĄĆ W MĘCZARNIACH! TY CHOLERNY DUPKU!- jej słowa były jak brzytwa.
-Ja…- nie mógł dobrać słów jak było mu przykro.
Próbował podejść ale dziewczynę otaczała tarcza przez, którą nie mógł przejść.
-Wynoś się- warknęła.
Westchnął.


Gdy dziewczyna została sama pozwoliła  zapaść w niespokojny sen…
==========================================
Serdecznie chcę was przeprosić za brak rozdziału. Sprawy rodzinne... Postaram się w każdy weekend dawać rozdział albo na tym blogu lub na drugim. Dziękuje za tyle komentarzy <3
Oceniajcie ! Wygląd nowych bohaterów dam w kolejnym rozdziale :)
  

7 komentarzy:

  1. Przepraszam za tak długi brak aktywności na twoim blogu. Powód?-Wakacje! XD
    Świetny rozdział! I jaki długi! *-* Czekam na kolejny Kinga! C:
    Weeny!♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się aby kolejne też były takie długie C:

      Usuń
  2. Jejciu, alealeale oni są tacy kochanii razem.
    Jak zawsze świetny ;))

    OdpowiedzUsuń