-To tutaj-
szepnął Alex.
Przed Agnes
stałą niewielki domek, nie różniącym się niczym. Wyglądał jakby nie wychodził
od niego w ogóle. Zadbany trawnik. Nie zarośnięty chodnik. Wzięła głęboki
oddech. Nie mogła nasyć się zapachem kwiatów. Otworzyła drewnianą bramkę.
Obok kamiennego chodnika były tulipany.
Dom jak z
bajki. Dużo się różnił od poprzedniego domu. Podeszła do szklanych drzwi.
Usłyszała charakterystyczne trzask i weszła do salonu. Pomieszczenie było
wielkie. Dziewczyna bała się tego dotykać bo wszystko wyglądało tak
delikatnie. Podeszła do kominka. Koło różnych zdjęć leżał list. Odłożyła plecak
i otworzyła list.
Jesteś w swoim domu!
Może to wszystko wydawać ci się
dziwne ale kiedyś do tego przywykniesz. Nasza matka uwielbiała szklane
rzeczy gdy rozejrzysz się po domu dotrzesz różne figurki.
Pierwsze zdjęcie przed stawia ciebie,
kolejne mnie, mamę i tatę.
Miłego zwiedzania!
Wzięła do
ręki grupowe zdjęcie. Rodzice uśmiechali się do kamery. Dzieciaki byłe
zajęte oglądaniem motylka. Dziewczyna się uśmiechnęła. Odłożyła zdjęcie i
poszła do kuchni, która była koło salonu. Tak jak salon był urządzony na
biało. Na parapecie dostrzegła małe ptaszka. Obrócił śmieszne łepek.
-Może jest
głodny- poszukała w szafka (która na szczęście wypełniona jedzeniem), wsypała
płatki owsiane do małej miseczki podała ptaszkowi.
Zaświergotał.
Zaczął skubać. Dziewczyna wyszła z kuchni na podwórko. Podwórko było odrodzone
niskim białym płotem. Koło domu stały inne domy, które też miały wypielęgnowane Wnętrze ( prawie wszystko było szklane). Ściągnęła buty i skarpetki. Rzuciła
je gdzieś w bok. Przechadzała się po ogrodzie wydychając piękny zapach.
Nagle poczuła na ustach dłoń. Obcą osobę walnęła łokciem w brzuch, przybysz
złapał się za tułów. Obróciła się i z całej siły walnęła go w głowę nogą.
Gdy zobaczyła kto zamarła, Stefan. Był przytomny.
-Przepraszam!-
z jego nosa ciekła krew, ściągnęła koszulę (pod spodem miała pod
koszulkę) i wytarła mu nos.
-Należało mi
się. Szkoda, że mnie zabiłaś.- przyłożyła czoło do jego czoła.
-Czemu
miałabym to zrobić?- spytała zdziwiona.
-Skrzywdziłem
Cie. Najważniejszą dla mnie osobę- spuścił głowę.
-Nie
zrobiłeś tego świadomie- podniosła jego podbródek.
-Nie
rozumiesz tego!- poderwał się gwałtownie.
-A co tu
jest do rozumienia?- wstała.
-Z raniłem
cie!- wrzasnął- Powinnaś mnie nienawidzić!
-Stefan…-
zaczęła łagodnie, chłopak był roztrzęsiony.
-Nie
zasługuje na ciebie!
-Zamknij się
do cholery- zmierzyła odległość pomiędzy nimi.- To ja na ciebie nie zasługuje!
-Co..?-
wykorzystała sytuacje i go namiętnie pocałowała.
Zarzuciła mi
ręce na szyje. Całowali się jakby widzieli się ostatni raz. Agnes czuła
motylki w brzuchu. Prawie nogi miała jak z waty. Prawie zapomniała jak Stefan
całuje. Delikatnie ale stanowczo. Nikogo nie było. Tylko ona i on.
Dwójka młodych ludzi kochających pomiędzy zbliżającej się wojny Gdy oderwali
się od siebie mogła wreszcie złapać oddech.
-Wybaczasz
mi to wszystko?- spytał chrapliwym głosem.
-Miłość
wybacza wszystko- musnęła jego usta.
-Miłość
wybacza wszystko- powtórzył za nią.
* * *
-Ty baranie!
Teraz musimy szukać obojga- warknęła Izzy.
-Nie musimy-
powiedział tajemniczo.- Chodźcie za mną.
Dziewczyny
spojrzały na siebie znacząco i ruszyły za Simonem, który miał asa w
rękawie.
* * *
-Czemu masz
ranny na prawej dłoni?- spytali gdy weszli do kuchni.
-Mała kara-
machnął zdrową ręka.
-Czekaj-
złapała go delikatnie za dłoń i narysowała runę leczącą.
Chłopak
poczuł ulgę. Westchnął gdy runa zaczęła zadziałać.
-Dziękuje.
Teraz musimy znaleźć resztę.
-Nie musimy-
powiedział tajemniczo Agnes- Rozgość się zaraz przyjdę- pobiegła na górę.
Zdziwiony
Stefan podrapał się tylko bo brodzie.
* * *
Tak jak
dziewczyna myślała na górze znajdowały się sypialnie. Musiała znaleźć ją
świeżą koszulę dla Stefana. Weszła do pierwszego po lewej pokoju. Okazało się,
że jest to sypialna rodziców. Dziewczyna od razu z niego wyszła. Nie chciała.
Nie mogła nie miała na tyle siły.
Drugi pokój
był jej brata. Otworzyła liścik leżący na biurku.
"Mój
pokój jest twoim pokojem. Agnes."
Dziewczyna
westchnęła i otworzyła dużą szafę. Wybrała koszule i spodnie. Mając nadzieje,
że będą dobrym rozmiarze.
Stefana
zastała leżącą bez koszuli na sofie. Miał przymknięte oczy. Wyglądał uroczo.
Bez żadnych problemów.
-Znowu się
na mnie patrzysz- stwierdził chłopak nie otwierając oczu.
Przewróciła
oczami. Usiadło koło niego.
-To dla
ciebie- rzuciła na jego nagi tors ubranie.
Ten nie
chętnie usiadł.
-Gdzie jest
łazienka?
-Na górze
gdzieś.- uniósł jedną brew.
-A
dokładnie?
-Nie wiem-
pocałował ją w policzek i ruszył do góry.
W
poszukiwaniu łazienki. Gdy zniknął dziewczyna usiadła jak chłopak. Analizując
dzisiejsze wydarzenia…
-Szłam ponad
12 godzin. Bez jedzenia i picia, rysując sobie runę wzmacniającą. Spotkałam
przyjaciółkę brata. Zasnęłam jak zabita. Popołudniu dotarłam do swojego
prawdziwego domu. - myślała- Nie wiem… co dalej!
-Ja
wiem!- Alex pojawił się przed Agnes.
-Słucham?-
poprawiła poduszkę pod sobą.
-Zwiedź Alicante.
Masz okazje. Zacznij…
-… od domu-
skończyła za niego zdanie.
-No dobra-
powiedział niezadowolony.
-Ale to
zaraz- ziewnęła, zmęczenie i stres dopadł ją wreszcie.
Alex nic nie
odpowiedział. Po chwili Agnes zasnęła. Przewrócił oczami i zniknął. Wykąpany
Stefan zszedł na dół, zastał Agnes śpiącą. Delikatnie ją podniósł i zaniósł do
sypialni. Na kanapie nie będzie jej wygodnie. Przykrył kocem miał już wychodzić
gdy usłyszał jej szept.
-Zostań.
Uśmiechnął
się pod nosem. Ściągnął buty i położył się obok. Automatycznie przytuliła się
do jego torsu. Stefan przyglądał się dziewczynie z zaciekawieniem jakby ją
widział pierwszy raz…
Tak jak
zawsze popołudniu zaczyna trening ale dziś zatrzymała siostra. Rudowłosa
dziewczyna w ogóle nie byli do siebie podobni. Czasem wydawało mu się, że
ojczym zdradził matkę. Niemożliwe aby rodzeństwo jak od siebie było różne! Z
przypuszczeniami podzielił się ze swoim Parabatai. Ten tylko machnął ręką, że
to bzdura.
-Co jest?-
spytał wkurzony.
-Mamy nową
pacjentkę.- uniósł jedną.
-Kogo?
-Dziewczyna.
Długie brązowe włosy zakończone fioletowymi. Ubrana w spodenki i koszulkę… A co
ja ci będę opowiadać choć zobaczyć!- złapała go nadgarstek .
-Kolejna
nocna łowczyni nic ciekawego- ściągnął jej dłoń z jego nadgarstka.
-Ta
"nocna łowczyni" ma więcej znaków niż normalny Nelfim. Tatko mówi, że
to niezwykłe!- przewrócił oczami, ominął siostrę- Gdzie idziesz?!
-Zobaczyć
nowy okaz.
#
# #
-Słyszałem,
że mamy nowy okaz- powiedział Gabriel, poprawiając sobie włosy.
-Podobno
ładna-zażartowałem.
-Wybacz
Stefan ale ona jest moja- zaśmiał się.
-O nie!
Bierz siostrę ja ją biorę- Gabriel puścił oczko rudowłosej.
-Ha. Ha. Ha.
Bardzo śmieszne! Nie jestem żadną zabawką- prychnęła i weszła do skrzydła
szpitalnego.
Spojrzeli na
siebie i wzruszyli ramionami. W pomieszczeniu szpitalnym zastali dyrektora,
który przyglądał się nowej przybyłej.
-Kto to?-
spytała Izzy.
-Nie wiem-
powiedział tata.- Stefan idź proszę cie po Sophie.
-Niech idzie
Gabriel.
-Ale ja
proszę ciebie.
-Ale ja
proszę Gabriela- Gabriel przewrócił oczami i wyszedł w poszukiwaniu Sophie.
-Idę z
tobą!- pobiegła za chłopakiem.
-Jak ci
mówię, że masz iść to masz iść!- warknął ojciec.
-Jak mi się
nie chcę to nie idę!- syknął, ojciec odwrócił się na pięcie i wyszedł.
Stefan wziął
głęboki oddech i uspokoił się wiedział jakie będą konsekwencje. Od bardzo dawno
był w takich kontaktach. Nie wiedział dlaczego się popsuły. Z otwartego okno
poleciał silny wiatr. Zamknął okno i usiadł obok dziewczyny. Odsunął kosmyk
włosów od jej twarzy.
Ta twarz
wydała mu się znajoma…
" Zmęczony
po bitwie z demonem przysiadł na ławce. Nie musiał martwić, że ktoś go
zobaczy. Odnalazł stele i narysował runę leczącą i
wzmocnienia. Natychmiast poczuł ulgę. Zaraz będzie musiał iść do instytutu.
Złożyć raport. Nagle dostrzegł parę przyjaciół . Widział tylko ich tył.
Chłopak niósł dziewczynę na barana. Bardzo dobrze słyszał ich rozmowę:
-Mówiłem ci
żebyś nie skakała.
-Jeden jest
plus taki, że nie muszę cie chodzić.
-Zaraz sama
będzie szła.
-Nie zrobisz
tego!- wrzasnęła dziewczyna kiedy chłopak udał, że się traci równowagę.
-Jeszcze
zobaczmy- mruknął.
Zrobiło mu
się przykro, dwójka zwykłych ludzi nie zdaje sobie sprawy jaki ten świat jest
niebezpieczny. On codzienne ryzykuje życie dla… przyziemnych. Nikt nie
wie czy z bitwy wyjdzie żywy."
* * *
-Daleko
jeszcze?- spytała zmęczona Nora.
-Już
niedaleko- powiedział kolejny raz Simon.
Dziewczyna
jęknęła. Tak jak Nora Izzy była zmęczona. Szli parę godzin. Bez przerwy.
Chłopakowi też brakowało tchu. Wiedział, że jest blisko dzięki tajemniczemu
przyjacielowi.
-Daleko
jeszcze?- spytała znowu.
-Tak do
cholery!- warknął.
-Simon
spokojnie- skarciła go Izzy.
-To
przestańcie się pytać do cholery. To tu- wskazał na biały dom z wielkimi
szklanymi oknami.
Dziewczyny
były zaczarowane domem tak jak Agnes. Otworzył bramkę i zapukał do drzwi.
* * *
Chłopak
usłyszał pukanie do drzwi. Delikatnie odsunął się od dziewczyny i wyszedł z
pokoju. Za drzwiami zastał przyjaciela Agnes. Nie był zadowolony z jego wizyty.
-Witam
szanownego pana!- powiedział radośnie Simon.
-Witam?-
uniósł jedną brew- Wrzeszczysz na mnie a teraz radosne powitanie. Ty chory
jesteś?
-Magia-
powiedział i wszedł do salonu razem z dziewczynami.- Gdzie Agnes?
-Śpi. A co
chcesz przelecieć?- rzucił drwiąco.
-Nie muszę.
Zrobiłem to już dawno- Nora wypluła wodę, którą piła.
-Co?!
-Żartowałem.-
przewrócił oczami.
-Ja myślę-
mruknął- Macie jakiś plan?
-Nie.- Izzy
usiadła na fotelu i ziewnęła.- Może pójdziemy spać? Jestem zmęczona.
-Ja też w
sumie- poparła ją Nora.
-To chodźcie
pokaże wam sypialnie. Ogarnąłem już ten dom.
-A tak w
ogóle gdzie Gabriel- spytała po chwili Izzy.
-Nie wiem.
Nie szedł z nami do portalu?- wzruszyła ramionami Nora.
-Chyba jest
w Instytucie, nawet się nie skapnął, że wyjechaliśmy nos ma cały czas w
książkach.
-Dobra nie
ważne! Przyda mi się prysznic- Izzy wstała i ruszyła na górę.
Za nią
podążyła reszta…
(W TYM SAMYM
CZASIE)
Pogoda w
Brooklynie nie była za ciekawa. Czarne chmury zebrały się w jedność i zaczęły
wypluwać krople deszczu. Zielonooki chłopak szedł przez opuszczoną ulicę.
Zabite deskami domy, rozwalone lampy i śmietniki dawały mroczny klimat temu
miejscu. Chłopak wszedł do baru. Parę dziwaków siedziało z piwem w
kręgu. Cisza nastała gdy usłyszeli trzask drzwiami. Nelfim nie przejął
się tym. Podszedł do barmana, który czyścił szklanki. Mężczyzna z bliznami
wskazał ostatni stolik i wrócił do swojej roboty. Gabriel kiwnął i usiadł na
starych krzesłach. W barze znowu zagościły rozmowy.
-Masz to o
co cie prosiłem?- spytał.
Mężczyzna
wyciągnął pudełko z garnituru i podał chłopakowi. Ten szybko schował je do
kieszeni sprawdzając czy nikt nie patrzy.
-Zostało go
nie wiele.- powiedział ochrypłym głosem.
- Kiedy nowa
dostawa?
-Za dwa
tygodnie. Kiedy otrzymam pieniądze?
-Jutro o 24
dostaniesz za dziś i za dwa tygodnie- poprawił kołnierzyk i wyszedł z baru.
Ciemno noc
pochłonęła młodego chłopaka…
====================================================
Tygryski !
O to kolejny
rozdział xD Już wkrótce poznacie
tajemnice zielonookiego. Jak myślicie co to może być? Czy tajemnica Gabriela
będzie niebezpieczna? Czy jest powiązana z Agnes a może z Stefanem?
Miłego
wieczoru <3