Strony

Menu

czwartek, 2 lipca 2015

Pierwsza runa.

 NIEDZIELA 10.30

Dostałam śniadanie do łóżka. Nie chciałam aby  rozczulali się ode jak nad jakąś kaleką. Nie lubię takie zachowania. Parę razy odwiedziła mnie Bella. Dziewczyna o rudy włosach i delikatnej cerze. Wydaje się dość miła zwłaszcza jak komentuje mój strój.  Dzisiaj jeszcze nie spotkałam Stefan, trochę mnie to posmuciło. Za to zielonooki przez cały czas dotrzymuje  mi towarzystwa. Dowiedziałam się, że uwielbia czytać książki. Jego ulubioną książką jest " Mały książę". Powiedział mi kilka fragmentów z pamięci. Udawał różne odgłosy poszczególnych postaci. Przy nim czułam się jak mała dziewczynka.
 Zaraz wracam do domu. Muszę odrobić lekcje i wrócić do szkoły udając, że nic się nie wydarzyło. Cóż.. ciężko będzie. W moim rękach jest los całego świata. Jeśli nie zabije swojej złej siostry Mery, demony zawładną nad całym światem. Przyznam ta myśl na pawia mnie strachem.  Czuje się bezużyteczna. Nie potrafię walczyć  ani się bronić. Jedynie szybko uciekać i się kryć. Gdy skończy się rok szkolny zaczynam trening pod okiem Hausa i Alexa. Jeszcze im nie mówiłam o moim Aleksie. Największe zaufanie mam do Kacpra tylko mu powiem o jego tajemnicy. Nie wiem jak to zrobię.
-Panienko?- rozmyślania obudziła mnie Sophie.
Pomocniczka  nocnych łowców. Ona gotuje obiady, poleruje broń i załatwia różne ważne spotkania. Jest przemiłą osobą. można z nią porozmawiać o wszystkich. Jej oczy zawsze są wypełnione troską i matczyną miłością.
-Tak?- odłożyłam tace na bok.
-Pan Kacper Hausę prosi  panią do gabinetu. Mam panią przyprowadzić- kiwnęłam.
Ubrałam szybko swoje buty, które byle jak leżały koło łóżka szpitalnego.  Poszłam za nią. Przechodziłyśmy przez różne korytarze. Cały czas gdzie skręcała. Głowa mogła od tego zaboleć. Nie mam bladego pojęcia jak oni pamiętają drogę. Ja ledwo pamiętam drogę do łazienki.
-Proszę- otworzyła mi drzwi, kiwnęłam i weszłam do pomieszczenia.
Przede mną stały wielkie regały, wypełnione różnymi wielkościami ksiąg.  Podeszłam do jednej z nich. Nie zrozumiałam tytułu były po łacinie chyba.
-Widzę, że ta księga cie zainteresowała- odwróciłam się w stronę potężnego biurka.
Koło biurka stała lampa święcą na górę papierów.  Nie odpowiedziałam. Usiadłam na prostym staroświeckim krześle, które strasznie nie wygodne. Zero poduszek, zero wygody.
-Chcę się zapytać do kogo wczoraj rozmawiałaś, gdy byłaś w stanie smutku i goryczy.
W stanie smutku i goryczy?  Co?!
-To chyba nie jest takie ważne- palnęłam.
Czułam się jakby odpowiadała na jakiś maturach, ustne z polskiego. Stukałam palcami o udo. Wpatrzona w okno za fotelem Hausa.
-To jest ważne. Wiem, że rozmawiałaś z Alex'em.
Usiadłam prosto. Otworzyłam buzie. Skąd on wiedział o Aleksie? Nikomu o nim nie mówiłam nawet bratu..
-Po twojej minie mogę wywnioskować, że jesteś zdziwiona moją wiedzą  o twoim aniele stróże. Sam mi się pokazał. Wytłumaczył mi całą sytuacje, nawet o twoim przyjaciele Simonie. Nie powiem jego obecność mnie wystraszyła bo nigdy takie czegoś nie widziałem. Ale ważne!- przeczesał dłonią swoje krótkie włosy-Powiesz mi Agnes jaki masz plan z Simon i Mery?
No właśnie jaki mam plan?  Nie mogę tak po prostu  wpaść do Simona i powiedzieć:' Simo jest nocnym łowcom znaczy twoja mama i ten no..". Ja wale ale jestem beznadziejna! Albo ta Mery, nie mam bladego pojęcia jak ona wygląda!
-Nie mam planu. Na razie chcę jakoś Simona zachęcić do tego świata bo…
-A czym chce tego?
-No nie wiem…
-Właśnie nie wiesz. A może on nie chcę wpaść wir bólu i niepewności?
-Ja… muszę już iść, przepraszam.
Wybiegłam szybko z gabinetu. Zaczęłam biec drogą jaką mnie przyprowadziła. Nie mogę uwierzyć ale ze mnie egoistka!  Myślałam tylko o sobie, może on chcę tylko żyć spokojnie. Ja nie mam wyboru. O dziwo znalazłam drogę do wyjścia. Otworzyłam  drzwi i wybiegłam w upalny dzień.   Idąc przypomniałam sobie o moim rzeczach, kurde! Będę musiała iść pieszo. Kawał drogi przede mną. Jest za gorąco. Alex gdzie jesteś, gdy  ciebie potrzebuje?
   !  !  !
Po godzinie doszłam do domu. Z wycieraczki wyciągnęłam klucz. Moje gardło było suche jak Sahara. W kuchni wypiłam litr zimnej wody. Dobrze, że klimatyzacja działa było przyjemnie chłodno. Miałam nogi jak z waty. Ruszyłam do łazienki wsiąść zimny prysznic.
W szlafroku próbowałam znaleźć białą sukienkę w kwiatki z dziurą na plecach. Włożyłam miękki materiał. Bratu zawsze się podobała ta sukienka. Zamrugałam parę aby odgonić łzy. Podeszłam do lustra. Na moim ciele wiły się różne znaki. Jak ja mam teraz je ukryć?! Odwróciłam się plecami do lustra. Na plecach zastałam wielki znak Angelic Power, które nie było dokońca wypełnione. Gapiłam się tępo na runę. Nie mogłam od niej oderwać wzroku. Przetarłam dłonią twarz. Chcę to swojego azylu. Położyłam się na wygodnych poduszkach.  Mój azyl..
 Usłyszałam pukanie do drzwi. Serce zaczęło mi bić jako oszalałe. Co ja mam robić?! Nie mogę wyjść tam po prostu, mam runy na ciele!
 -Alex!- wołałam go w myślach. -Gdzie jesteś?!
Pobiegłam do salonu. Co robić, co robić?! Zaczęłam myśleć gorączkowo. ON NIE BĘDZIE ICH WIDZIAŁ.
Usłyszałam zmęczony głos Alexa. Wzięłam głęboki i otworzyłam drzwi. W drzwiach stał uśmiechnięty Simon.
-Wpuścisz mnie?- przesunęłam się aby mógł wejść.-Co tam?
-Dobrze- zaprowadziłam go do kuchni.
-Dobrze? Tylko tyle masz do powiedzenia?- usiadł koło mnie
-No tak- uśmiechnęłam się nieśmiało.
-Jak było w instytucie?- jakby miała szklankę soku i bym to piła to jego zawartość byłaby na twarzy mojego przyjaciela.
-Ja i instytut? Nie coś ty!- wzięłam pasmo włosa i nerwowo zaczęłam je kręcić .
-Agnes, nie okłamiesz mnie.-przegryzłam dolną wargę-Zaczynasz gryźć dolną wargę i kręcić włosy.  Wiem, kim jesteś. Okłamałaś. Wiesz, że moim matka była nocną łowczyną. Jesteś samolubną egoistką! Wiesz jak bardzo cierpię z braku informacji!
-Simon ja…- łzy zaczęły mi spływać, Simon nawet nie zwrócił na nie uwagi.
-Nienawidzę cie! Jesteś najgorszą przyjaciółką na świecie! Ufałem ci! Nawet ciebie kochałem!,
Gdy usłyszałam te słowa zamarłam. Simon z obojętną twarzą podszedł do mnie. Zmusił mnie abym wstała. Patrzeliśmy na siebie. Nagle je oczy zrobiły się czarne jak węgiel. Krzyknęłam. Złapał mnie za nadgarstek. Chłód przenikał do mojego ciała.  Drugą ręką zmusił mnie aby na niego patrzyła. Wybijał swoje ostre pazury. To nie Simon!
-Zostaw mnie!- jęknęłam.
-No co ty… Agnes twój Simon chcę się tylko pocałować nie może..?- próbowałam się wyrwać.
-Nie jesteś Simonem !
-Ach tak?- zbliżył "usta" do moich.
Ciemność ogarnęła całe moje ciało. ..
 ! ! !
Otworzyłam oczy.
Byłam w swoim pokoju, ubrana w sukienkę w kwiaty. To tylko sen-pomyślałam.  Przetarłam dłonią twarz. Na wspomnienie tego snu aż ciarki mnie przechodziły. Gdzie jest Alex? Nigdy takich snów nie miałam…
-Agnes…- usłyszałam jękniecie.
-Alex co ci się stało?!- podbiegłam do niego.
-Ja… demon.. on.. wielki.. ból..moja.. moc-zaczął bełkotać.
Przede mną  widziałam chłopaka z skrzydłami. Nigdy nie widziałam Alexa w takiej formie on zawsze pokazywał mi się jako duch.  To straszne! Nie miał koszulki, na pierwsi widziałam wiele blizn i run oplatające jego ciało.
-Chodź tu.- złapałam go w pasie był zadziwiająco lekki.
Położyłam go na brzuch. Na plecach miał najgorsze rany. Tam gdzie skóra i skrzydła się łączyły widziałam dużo krwi.
-Zaraz cie zabandażuje i będzie po sprawie…
-To nic nie da…- jęknął-Stela w mojej kieszeni jest stela…
Wyciągnęłam z kieszeni  długi metalowy (?) przyrząd. Nie wiem jak go opisać. W mojej dłoni pasował idealnie jakby był stworzony dla mnie.
-Ja nie umie tworzyć runu leczącego! Nawet nie wiem jak go trzymać!
-Wiesz.. Zamknij oczy… i pomyśl… Agnes-szepnął Alex.
Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy. Bez chwilę nic się nie działo. Potem w mojej głowie odpowiednia runa. Dotknęłam ostrym końcem steli skóry Alexa. Z steli wydobyło się światło tworzący na końcu znak, który właśnie kończyłam. Serce biło mi jak oszalałe. Na pewno to ta runa? A jeśli zrobiłam coś źle..?!
-Alex?!- spytałam drżącym głosem.


Zerknęłam na jego plecy. Wszystkie siniaki, podrapania zaczęły znikać. Najgorsze rany zniknęły lub wsiąknęły nie wiem jak to powiedzieć, nie są widoczne na ciele. Zauważyłam, że wstrzymuje oddech, wypuściłam powietrze z płuc. Na ciele miał dużo krwi, musiałam je jakość z czyścić. Pobiegłam do łazienki po mokry ręcznik.   Gdy wróciłam Alexa już nie było.
STELA, KTÓRĄ UŻYWAŁA AGNES <3
===========================================================================================
10 KOMENTARZY KOLEJNY ROZDZIAŁ ! :D
 

12 komentarzy:

  1. Pierwsza xD cudowny tylko krótki :p 💜

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótki ?!
      Tylko ci się zdaje XD
      Taka jest szerokość bloga XD

      Usuń
  2. uwielbiam ten blog jest po prostu epicki :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Emm no ten tego... Najlepszy blog jaki czytalam kocham czytać takie opowiadania <3 Masz kolejnego stałego czytelnika <3
    P.S zapraszam do mnie (Wiem chmska reklama)
    www.swiatrubby.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega rozdział jak zawsze ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na nastepny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na nexta ^~^

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG JA CHCĘ ROZDZIAŁ <3

    OdpowiedzUsuń
  8. 43 yr old Technical Writer Leland Simon, hailing from Guelph enjoys watching movies like "World of Apu, The (Apur Sansar)" and Taxidermy. Took a trip to Kalwaria Zebrzydowska: Pilgrimage Park and drives a Envoy XUV. Bonusy

    OdpowiedzUsuń