Strony

Menu

środa, 16 września 2015

Kochać to niszczyć a kochanym to zostać zniszczonym

Simon siedział z kubkiem gorącej kawy wraz z Norą, którą od niedawna się uspokoiła.  Wpatrywała się w jeden punkt przez paręnaście minut. Nie przerywał jej, wiedział, że rozmyślała o sytuacji z siostrą.
Do kuchni wszedł Stefan wyglądał mizernie. Twarz pozbawiona kolorów, pogniecione ubrania, ledwo podnosił nogę aby dać krok.  Nora nawet go nie zauważyła.
-Gdzie jest Agnes?- spojrzał na niego smutnymi oczami po czym wyciągnął z lodówki pomarańczowy sok.
-W niebie- mruknął filozoficznie.
-Ale ty zabawny- powiedział ironicznie.
Odłożył kubek i ruszył do przyjaciółki.
Stefan patrzył jak przyjaciel Agnes idzie do niej. Chciałby być na jego miejscu. Przytulić ją powiedzieć Kocham Cie. Lecz ona już mu nie wybaczy. NIGDY.
Nie świadomie ścisnął mocniej opakowanie. Po jego rękach spływał sok pomarańczowy.
-Kurwa- mruknął.
-Coś mówiłeś?- spytała Nora.
-Mówiłem, że zostanę baletnicą- mruknął wytarł dłonie i wyszedł z kuchni zostawiając zaskoczoną Norę.
                                     * * *
-Agnes?- spytał  z troską.
-Co chcesz?- mruknęła.
Usiadł koło przyjaciółki.
-Nie będę pytał "Jak się czujesz?" bo to widać ale cie przytulę- wziął w objęcia drobną dziewczyną.
-Dziękuje- szepnęła po chwili.-Simon mogę cie o coś spytać?
-Mnie? Zawsze.- szepnął w jej włosy.
-Zostaniesz moim Parabatai?
-Jesteś pewna?- spojrzał w jej smutne zielone oczy.
-Tak.
-Agnes wiem, że nie chcesz go widzieć ale musimy jakoś wrócić do instytutu. Gdy tylko wrócimy nogi z dupy mu porywam.- uśmiechnęła.
-Skąd wiesz, że chodzi o niego?
-Intuicja- uśmiechnął się tajemniczo. Klasnął w dłonie- Idź się wykąp i wychodzimy.
-Nie mam koszulki świeżej ta jest cała mokra- powiedział zawstydzona.
-Zawsze wiedziałem, że chcesz mnie rozebrać- Wybuchnęła śmiechem.
Ściągnął koszulkę i podał jej. Agnes wiele razy widziała przyjaciela bez koszulki ale odkąd ćwiczy a nocnego łowcę przybrał na wagę. Miał klatkę co wiele mężczyzn by dało się za nią pociąć.
-Oddaj mi ją później lubię ją. Lepiej niż ciebie.- parsknęła.- A tak w ogóle masz kołtuna z tyłu. Nawet fajna fryzura.
-Dziękuje!- pobiegła do łazienki z koszulką przyjaciela.
Wzięła szybki gorący prysznic, który zmył z jej ból i tęsknotę. Ubrała koszulkę przyjaciela, która sięgała jej do połowy uda. Koszulka pachniała domem. Uśmiechnęła się do swoje odbicia. Rozczesała swoje, krótkie włosy. Policzki wrócili do swoje poprzedniego koloru. Ubrała resztę ubrań, starannie zawiązała tenisówki. Wzięła głęboki oddech i wyszła.  W salonie dostrzegła Stefana. Agnes serce zabolało. Nie patrząc na niego poszła otworzyć drzwi.
                                         *  *  *
Stefan obserwował każdy krok dziewczyny. Miała na sobie czarne spodnie i koszulę Simona. Zacisnął pięści z zazdrości. Na jego widok  zamarła. Gdy usłyszała pukanie do drzwi pobiegła je otworzyć. Chłopak westchnął. Przeczesał swoje o wiele już za długie włosy.  Izzy i Agnes ominęły Stefana, który siedział na kanapie. Izzy była o wiele wyższa od brązowowłosej. Można byłoby powiedzieć, że Izzy jest matka Agnes.
Parę minut później Simon, Izzy, Nora i Agnes, która uciekała wzrokiem weszli do salonu.
-Możemy już iść?- spytała Nora.
-Jasne. Agnes zabierasz plecak?- pokręciła głową nie patrząc na niego.-A stelę?
-Nie.
-No dobra idziemy. Zaraz Magnus otworzy bramę…
W milczeniu wyszli z domu. Agnes zamknęła wejście i zatęsknieniem spojrzała ostatni raz na dom po czym ruszyła za kompanami. Przechodzący nocni łowcy nie zwracali na nich uwagi jakby nie byli nie widzialni. Stefan kątem oka zerkał dziewczynę, która patrzyła pod swojego nogi.  Jej włosy tworzyły mur chroniący przed ludźmi. Stefan miał ochotę odgarnąć pasma włosów i pocałować w usta. Ostatni raz spojrzeć  w jej zielone oczy. Chłopak wiedział , że jest to niewykonalne. Stracił jej zaufanie. Na zawsze. Z jej twarzy można było czytać jak z księgi. Smutek. Ból. Zdrada…
Gdy wyszli z Alicante mogli odetchnąć z ulgą. Bez problemu wyszli za mury stolicy. Nikt nie stał na straży. Stefan spojrzał ostatni raz na Szklane Miasto. Odkąd pamiętał, miał dobre wspomnienia z Idrysem… Właśnie miał.
-Co wy tacy ponurzy?- spytała Izzy gdy zobaczyła miny kompanów.
-Nie wyspałam się. Miałam koszmary. Sen był taki realistyczny- powiedziała Agnes.
-Zgubiłem się- powiedział zgodnie z prawdą Stefan.
-Nie wiem coś zrobić- mruknęła Nora.
-Nie umiałem komuś pomóc- stwierdził Simon.
-To jak już się wszyscy żali to spotkałam znienawidzoną osobę.
-Jaki przypadek- prychnęła brązowowłosa- Ja też, dopiero co.
-A kto to? Przecież nikogo nie znasz z Alicante- powiedziała zaskoczona Izzy.
-Spotkałam go kiedyś tam… Wysoki chłopak o brązowych oczach zawrócił mi kiedyś… świat. To przeszłość. - uśmiechnęła się sztucznie.
-Znam go?- spytał ironicznie Stefan.
-O tak. Nawet nie wiesz jak bardzo- powiedziała przez zaciśnięte zęby.
Nikt nie zwrócił uwagi na jej ton głosy. Pomiędzy przyjaciółmi nastała krępująca cisza. Agnes poprawiła włosy i uniosła dumnie głowę. Nie przypominała sobie aby tędy szła.  Szli po piaszczystej plaży.
 Słońce powoli chowała za taflą wody. Dziewczyna miała ochotę ściągnąć ubrania i wskoczyć do wody ale z kodeksu  wyczytała, że woda w jeziorze Lynn   jest niebezpieczna dla nocnych łowców. Niektórzy mówią, że jezioro jest Darem Anioła. Po tym jak ojciec Clary wezwał Razjela z jeziora. Zginął za swoją głupotę.
-To tu- wskazał szeroki kamień.
Stuknął trzy razy w kamień. Ziemia pod nogami nocnych łowcami zatrzęsła się. Agnes i Simon spojrzeli na siebie z przerażeniem.  W skale pojawiła się stróżka światła a zaraz za nią drzwi. Stefan otworzył drzwi i przepuścił Izzy. Zaraz za nią poszła Nora z Simonem. Agnes miała już wchodzić ale Stefan złapał ją za łokieć.
-Możemy porozmawiać?
-Nie. "Kochać to niszczyć a kochanym to zostać zniszczonym." Zniszczyłem mnie Stefan.- warknęła, wyrwała się chłopakowi i weszła do portalu.
Chłopak westchnął i wszedł do portalu.
                                                             * * *
Piątka bohaterów znajdowała się w salonie Wielkiego Czarownika Brooklynu, Magnusa Bane.
-Co moje kocie oczy widzą?- Bane ubrany był w granatowy żakiet, który lśnił brokatem tak jak jego włosy i cała reszta.-Isabella piękna jak noc. Stefan drapieżny jak lew. Nora zwinna jak bat. Simon sprytny jak lis.  No i moja ulubienica… Czemu włosy ścięłaś?!
-Musiałam- burknęła.
-Zaraz to się naprawi!- strzeli palcami, przed pojawiła się fioletowa fiołka.-Wypij to wieczorem a jutro włosy będą poprzedniej długości- puścił do niej oczko.
-Ona nie będzie tego piła!- powiedział oburzony.
-Ta "Ona" ma imię! Chętnie to wezmę- zabrała fiolkę z rąk czarownika- dziękuje.
-Idiota- mruknął do siebie chłopak.
-Nocny łowca chyba nie chcesz usłyszeć moje gniewu?- przewrócił oczami.-Idź do domu zaraz robię imprezy a wy nie jesteście zaproszeni.
-Ale ty gościnny…
-Stefan  zamknij się!- fuknęła brązowowłosa.
Przewróciła oczami. Wyszła z domu czarownika za nią reszta. Nogi skierowały ją do najbliższego metra. Wsiedli do najbliższego Waganu, który okazał się pusty. W ciszy dojechali na stacje a z stąd wrócili do instytutu. W drzwiach stała zmartwiona Sophie. O dziwo nie miała na sobie stroju służącej tylko długą do ziemi, zieloną sukienkę, którą podkreślała jej szmaragdowe oczy.
-Haus czeka na was w jadalni- powiedziała.
Przyjaciele spojrzeli na siebie. Gdy Stefana i Agnes oczy się spotkały, dziewczyna strzeliła buraka.
-O nie.- burknęła Izzy.
Jadalnia była najmniej używam pomieszczeniem. Wszelkie kolacje, obiady lub posiłki podawane  były w kuchni. Gdy coś działo się ważne Haus zwoływał zebranie. Pomieszczenie jest nie za duże nie małe. Charakteryzowało pokój wielki stół dla 25 osób.  Beżowe ściany pokryte były obrazami Aniołów.
-Siadajcie- orzekł obojętnym głosem.
Sophie, która szła za nastolatkami usiadła koło Hausa. Próbowała ukryć rumieńce z marnym skutkiem. Haus pod stołem złapał ją za rękę. Agnes jako jedyna zauważyła tą sytuacje. Widząc to zrobiła się smutna, niedawno ona miała taką przyjemną sytuacje.
-Mam do was wiele sprawy, które chcę z wami umówić, zwłaszcza wasz wypad do Alicante- nagle wszyscy znieruchomieli, patrząc z przerażeniem na właściciela.
-Nie bądź tylko dla nich surowy- szepnęła Sophie.
-Mogę się dowiedzieć jaki był wasz powód waszego nagłe wyjazdu z instytutu?
-Przepraszam, za spóźnienie!- do jadalni wpadł Gabriel.
-Siadaj mamy wiele do pomówienia- chłopak rozejrzał się po przyjaciołach zaskoczony po czym usiadł obok Izzy.- To jaki był powód.
-Małe niepomówienie pomiędzy mną a Stefanem- mruknęła Agnes.
-A jakie to było "niepomówienie"?
-Słyszała. w czasie śpiączki, że on wyjechał bo ja tam jestem. Otworzyłam portal w pokoju i wbiegłam do niego w poszukiwaniu. Ale okazało się, że nadaremnie. Jak Stefan dowiedział się jestem tak bez opieki zebrał wszystkich i wyruszył na ratunek mi- oświadczyła patrząc w blat- Magnus Bane otworzył portal.
-Macie szczęście, że nikt nie zarejestrował żadnej bramy w Alicante.
-Nie otworzyłam bramy w Alicante tylko na jej obrzeżach- Agnes czuła na sobie ciężki wzrok Stefana.-  Nie wiem jak reszta.
-Tak samo- mruknął znudzony Stefan.
-No dobrze. To już mamy umówione.  Wieczorem przyjadą do nas dwójka rodzeństwa, macie być dla nich mili.
-Aniela..
-Emil- szepnęli w samym czasie.
-Jak widać już co po niektórzy ich znacie. Simon twoje wstąpienie jak Sophie będzie za dwa tygodnie, rada rano wysyłała list potwierdzający.
-Jak to Sophie?- spytała  zaskoczona Izzy- Nic nie mówiłaś!
-Nie było kiedy- uśmiechnęła się przepraszająco.
-Mówiłem wam, gdy nocny łowca chcę poślubić przyziemnego ma do wyboru stracić znaki albo przyziemny może zostać nocnym łowcą.
-Mamo?- szepnęli rodzeństwo.
-Już wkrótce tak.
-Mamo za ile obiad…?- Stefana humor powrócił do żartowania- Mamooo! Izzy jest ruda i szalona!
-Mamo Stefan na mnie skarży!
-Mamo!
-Mamo!
-Wystarczy!- warknął.
-Oj przestań to jest zabawne- przewróciła oczami.
-To musimy znaleźć sobie nową pokojówkę- stwierdziła Nora.
-Za tydzień Clace powinno przysłać kogoś tam- machnął ręką.
-A dlaczego do nas przysyłają  Emila i Anielę?- dopytywał się Simon   
-Emil będzie uczył Agnes walki a Aniela nie chciała zostać brata.
-Aha- burknął Stefan.
-To byłoby na tyle miłego dnia.
Pierwsza od stołu wstała  Agnes. Skierowała się do pokoju. Stelą  zamknęła drzwi i położyła się na łóżku. Oddychała głęboko i spokojnie.  Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Spojrzenia Stefan doprowadzały ją do szału. Bardzo chciała aby ją pocałował, przytulił ale od razu pojawia się Stefana z inną. Przewróciła się na bok i spojrzała w lustro. Pokazywało one przestraszoną nocną łowczynę, użalającą się nad życiem.
-Nie patrz się tak bo lustro pęknie.
-Alex.
-Agnes.
-Tak mnie nazywali.
-Ale ty szybka jak majówka w czerwcu.
-Co!?- zaśmiała się.
-Od razu humor ci się poprawił.
-Co chcesz?
-Nudzi mi się to.
-A może jaśniej.
-Samotność- mruknął.
-To pogadaj ze mną. Brakowało mi tych twoich odzywek.
-To poczekaj jak tylko jakąś wymyśle. Twoje włosy są okropne.
-To nie było miłe.
-Wiem-  wyciągnęła fiolkę od Magnusa.-Będziesz to piła.
-Tak a co?
-A nic. Wybacz ale obowiązki wzywają- ukłonił się i zniknął.
Agnes przez jakiś czas bawiła się fiolką. Nie miała co robić. Nie chciała nikogo widzieć a nie chciała też siedzieć w pokoju.
-Mogę się uśpić!
-Zawsze wiedziałam, że czyhasz na moją śmierć- odgryzła się.
-Ale mówię na poważnie. Wygląd okropnie. Wyśpisz się chociaż pobawię się trochę w twoim snach.
-No dobra tylko nie chcę, żadnych tańczący bab tak jak ostatnio-ostrzegła go, on tylko uniósł ręce w geście obronnym.
-Nie mów, że ci się nie podobało!- podeszła do szafy i wyciągnęła pidżamę- A tak w czerwonych włosach?
-Jak ona tańczyła przy wadzę 150 kilogramów?
-Magią.
-Ta.. Zwłaszcza magią Anioła Stróża.
Weszła do łazienki. Zrobiła sobie gorącą kąpiel. Porządnie wyszorowała ciało i włosy.  Ulubionym balsamem nakremowała ciało. Wytarła się do sucha i umywała zęby. Alex siedział na fotelu, który wyczarował.
-Co tak długo? Myślałem, że się zestarzeje.
-Nie narzekaj!- wytarła ręcznikiem włosy po czym  wskoczyła do łóżka.-Dobranoc.
-Dobranoc- wypiła płyn słodko- kwaśny i zapadła w sen.
    Alex pokręcił głową i zniknął.
                                         * *  *
-Pani jak długo mamy czekać?- spytał demon.
-Już niedługo- odpowiedziała Mery.
-Ale pani  mówiła tak ostatnio…
-ZAMILCZ-warknęła.- Jak chcecie to możecie podpalić jej stary dom.
-Z miłą chęcią.- uśmiechnął się złowieszczo po czym wybiegł z komnaty.
-Jesteśmy jednością siostrzyczko- Wybuchnęła śmiechem- Podzielisz los jak twoimi rodzice a zwłaszcza brat…
                               * *  *
-Gabrielu gdzie byłeś?- spytała Izzy, kiedy skręciły na pokoje.
-Musiałem pozałatwiać parę pilnych spraw.
-A mogę wiedzieć jakich?- złapał ją za nadgarstki, przyciągając do siebie i patrząc w oczy.
-Nic takiego…
-Ale..- zamknął jej usta pocałunkiem.
-No nie przy ludziach- jęknął Stefan.
Para nie chętnie oderwała się od siebie.
-A ty jak się całowałeś z Agnes to ja nic nie mówiłam!- warknęła Izzy i weszła do swojego pokoju.
-Chcesz porozmawiać?- westchnął.
- Jeśli wtedy poczuje się lepiej to tak.
-Do mojego pokoju.
-Tak jest!
                                            *  *  *
-Noro może chcesz porozmawiać?
-Ale my rozmawiamy.
-Nie o to mi chodziło.
-Nie chcę.
-Musisz.
-Ale- złapał ją i przerzucił przez ramię.-Ej!
-Cicho dziewojo! Twój książę cie nie skrzywdzi.
-Książę powinien mieć konia.
-Księżniczka powinna być damą.
-1;0 dla ciebie.


-Ja zawsze wygrywam. 

3 komentarze:

  1. Nie. To ja zawsze wygrywam. C: Miszcz, bardzo :v
    Świetny rozdział! A jaki dłuuuuugi!! :x
    Hejka Naklejka! ccccc:
    Wpadaj do mnie! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdziałi taki długi *0*

    OdpowiedzUsuń